Tak sobie właśnie patrzę na pasek i zdałam sobię sprawę, że tak w sumie to pozbywam się cześci siebie;) Wczoraj jak biegałam pomyslałam sobie, że chciałabym założyć zimą taki grubaśny sweter i nie przejmować się, że wyglądam grubo. Chociaż mój J. jest coraz bardziej zachwycony moim ciałem. Ostatnio to się opędzić od niego nie mogę;) Dzisiaj sobie zrobię przerwę z bieganiem i wezmę się w końcu za mój brzuchol. Nie jest on wielki, ale żeby był umięśniony niestety też nie można o nim powiedzieć. Jesli chodzi o dietę to bardzo się bałam, że praca do 18 udaremni moje wysiłki i znowu zacznie mi przybywac kilogramów, a tu okazuje się, że mam lepszą organizację niż wcześniej. Jem co trzy godziny i udało mi się wprowadzić białkową kolację:) Czyli jest bardzo dobrze:) Mam tylko problem z piciem wody bo tak naprawdę pije ją tylko po bieganiu. Muszę to zmienić.
Przesyłam Wam żeby Was nie opuszczało w odchudzaniu:)
Dopisane: Wczoraj jak biegałam to ludzie patrzyli a mnie albo ze zdziwieniem, albo ze strachem albo z powątpiewaniem i swoje spojrzenia kończyli opatulając się cieplej swoimi płaszczami, szalikami i tłuszczami swoimi. Czy naprawdę osoba biegająca późnym wieczorem, zimną jesienią jest takim zaskoczeniem. Przerażające to...
ewelinagryzlakwp.pl
17 stycznia 2012, 21:39tez denerwuja mnie spojrzenia ludzi jak biegne !czy leje czy wieje,,,ale sie nie przejmuje!
justyna43219
20 października 2011, 10:52i avarar zajebisty ;-)
justyna43219
20 października 2011, 10:51dzieki za koniczynkę! przyda sie. Fajnie piszesz. I to co napisałaś o mężu bardzo motywuje! Trzymaj sie chudo i ciepło :-*
sylwia12498
20 października 2011, 10:48też bym chciałam się opędzać od męża, rozbawił mnie Twój wpis, 3maj się dzielnie! pozdrawiam!!!!!