Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Let's get ready to ruuuuuummmmmbleeeeee":)


No więc w tym tygodniu sobie odpuściłam. Nie znaczy to, że się objadałam, ale nie uprawiałam żadnego sportu. Nie dosyć, że dostałam @ to jeszcze zrobiło się jakoś strasznie zimno na dworze co napewno nie zachęcało do ćwiczeń na świerzym powietrzu. Po tygodniowych zmaganiach z zimnem i nadzieją, że jeszcze będzie lato skapitulowałam i można powiedzieć, że się przyzwyczaiłam (jeżeli do zimna mozna w ogole się przyzwyczaić). Dlatego też od poniedziałku biorę się ostro do roboty. Nie ma lipy no! ;) Zrzuciłam moje nadprogramowe sadełko policealne czyli 15 kg. Od kiedy pamiętam, przed utyciem ważyłam zawsze tak 62-63. Czyli wróciłam. Teraz czas wziąć się za moje marzenie życiowe by mieć 55 kg:) Zawsze o tym marzylam choć nigdy nie robiłam nic by to osiągnąć a teraz siłą rozpędu powiedziałam sobie "no dlaczego nie? skoro udało mi się schudnąć 15 kg to 8 kg też mi się uda:) Mozna powiedzieć, że pogoda nie sprzyja ale mi jakoś zimą nigdy nie chce się jeść. Dlatego od niedzieli zaczyamy ostateczne starcie:) Zdrowa dieta, jazda na rowerze i co dwa dni bieganie- mój przepis na sukces:) A w dni deszczowe zawsze zostaje Mel B. Dzisiaj sobie zakupię hantelki i będę modelować i modelooooować aż wymodeluję piękną, seksowną sylwetkę:)))

Buziaki moje drogie....Trzymajcie się cieplutkooo:))

 

  • lubieszpilki

    lubieszpilki

    14 października 2011, 20:25

    Pewnie, nie ma lipy :P A Twój przepis na sukces baaaardzooo mi się podoba :) Ty też się trzymaj Kochana! :))))

  • pierszkurczaka

    pierszkurczaka

    14 października 2011, 11:34

    Hej, trzeba brać się do roboty, zima to idealny czas żeby latem zaskoczyć :) lubię twoje podejście, i cieszę się z Twoich 62 kg. Pozdrawiam :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.