...ale nie w geście uniesienia i podziękowań a w geście rozpaczy. Poszalałam trochę, oj poszalałam. Jak zobaczyłam ta piękną wage w zeszłym tygodniu to troszkę osiadłam na laurach. Dzisiaj jednak się przemogłam, choć pierwsze słowa po wyjściu na dwór rano nie były cenzuralne. Wzięłam rower i w bólach dojechałam do pracy. Pół dnia zajęło mi rozgrzewanie stópek:) Od kilku dni strasznie boli mnie głowa czego przyczyna jest chyba bardzo wysokie ciśnienie. Nie ułatwia to napewno decyzji o założeniu dresu i wybiegnięciu w teren, a raczej zachęca to schowania się po czubek nosa pod kocem z gorącą herbatą. Postanowiłam jednak, że od dzisiaj zaczynam ostateczne starcie z kilogramami i musiałybyście widzieć mój niepocieszony ryjek gdy to teraz piszę. Dużo przyjemniej było spędzać wieczory na podjadaniu słodkości i przytulaniu Kici mojej niż na bieganiu, ale słowo się rzekło. Kiedy zaczynają się wakacje? Dla mnie w kwietniu (taka praca), ale powiedzmy, że 1 czerwca będę ważyć te moje wymarzone 55 kg a może i mniej:) Ostatnio korzystam z mojej nowej figury i coraz cześciej jako element garderoby wybieram spódniczki zamiast spodni. Wczoraj był maraton. Nie zazdroszczę biegaczom, że musieli biec w takim zimnie. Mam nadzieję, że na mój półmaraton będzie ładniejsza pogoda:) Za pół godzinki do domu:) I pójdę biegać. Zacisnę zęby i pójdę. Może chociaz głowa mnie przestanie boleć.
Ściskam jak zwykle ciepło:))
" Jeżeli któregoś dnia masz być szczęśliwy dlaczego nie zaczniesz od dzisiaj"
pierszkurczaka
17 października 2011, 18:22Od sportu napewno głowa cię nie zaboli, wręcz przestanie boleć. Wiem po sobie, tylko wsiąde na orbitreka i zmęczenie mija. Za to potem....potrzebne małe rozluźnienie. życzę nie osiadania na laurach, pamietaj co piłam :P