Na początku chciałam Wam jeszcze raz podziękować za miłe słowa pod poprzednim niezbyt apetycznym wpisem Wiecie co? Wczoraj się popłakałam, ale były to łzy szczęścia! Tak stanęłam sobie wczoraj przed lustrem wieczorem w bieliźnie i przeglądałam z każdej strony i nagle zaczęły spływać mi łzy po policzku. Dlaczego? A to dlatego, że już tyle osiągnęłam, że się nie poddałam i wreszcie zaczynam się sobie podobać, a co ważniejsze akceptować swoje ciało. Wiele jeszcze mam w nim do poprawki, ale nie boję się tego wyzwania. Skoro już tyle osiągnęłam, to osiągnę jeszcze więcej! Nareszcie zaczęłam w siebie wierzyć i w to, że potrafię schudnąć, że jestem silna jeśli tylko tego chce. A teraz mam w sobie taką siłę, że nikt nie jest w stanie mi tego zepsuć. Coś czuję, że w styczniu dostanę najpiękniejszy prezent i to od samej siebie. Nową siebie - zdrowszą, szczęśliwszą, piękniejszą i przede wszystkim atrakcyjniejszą. Wspanialszego prezentu na dzień dzisiejszy nie potrafię sobie wyobrazić. Powiem Wam, że pokochałam taki zdrowy styl życia i już na pewno nie wrócę do poprzedniego. Z tym czuję o wiele lepiej i nigdy go już nie zmienię. Nigdy nie będzie mną rządziło jedzenie, a przede wszystkim słodycze, bo to one mnie doprowadziły, że tak wyglądałam. Teraz to wiem i jestem tego świadoma i śmiać mi się chce, że tłumaczyłam swoją otyłość hormonami, PCOS. Wina była moja i tego, że opychałam się w szczególności słodyczami. Wszystko zaczęło w podstawówce. Kupowanie tych wszystkich słodyczy w sklepiku po kryjomu, by nikt nie widział, a potem jedzeniu ich, tak by nikt nie widział i trwało, to kilka lat. To nie było normalne, to była choroba, ale całe szczęście z nią wygrałam. Dzisiaj już nie mam ochoty na słodycze, nie potrzebuje się nimi opychać jakbym nigdy w życiu ich nie jadła. Od wczoraj u mnie w pokoju leżą czekoladki na biurku mojego brata, bo miał urodziny i nawet nie mam ochoty ich jeść. Nie ruszają mnie w ogóle, a jeszcze 4 miesiące temu pochłonęłabym je wszystkie, a potem wypierała, że to nie ja. Zawsze tak było. Zawsze to ja wyżerałam po kryjomu słodycze jakie tylko w domu były, a potem wypierałam, że to nie ja zjadłam czekoladę czy wafelki. Wielokrotnie strugałam wariata, że nie wiedziałam, że one w ogóle są. Teraz, kiedy to napisałam zaśmiałam się. Nie wiem jak ja mogłam być taka łakoma na słodycze. Jestem z siebie dumna, że wygrałam z tym i już nigdy słodycze nie będą rządziły moim ciałem. Fakt nie tylko słodycze, bo opychałam się również innymi niezbyt zdrowymi rzeczami, ale głównie były to słodycze. Nienawidzę jak ktoś mówi, że jestem na diecie, bo dla mnie coś takiego nie istnieje. Nie jestem na żadnym dukanie, kopenhaskiej itd. Moja dieta tylko i wyłącznie się nazywa zdrowy styl życia. Uważam, że do odchudzania trzeba dorosnąć i całe szczęście ja dorosłam. Odchudzam się z głową, bez żadnej spiny. Szczerze Wam powiem, że jak widzę, że waga mi wzrosła, to już mnie to nie rusza. W ogóle nie rusza czy zniechęca, wręcz przeciwnie. Nie gonie za czasem. Wiem, że schudnę i to jest najważniejsze. Nie ważne, kiedy czy będzie to za rok czy 5 lat ważne, że będzie i to się liczy. Niczego sobie nie narzucam. Nie chce mi się ćwiczyć, to nie ćwiczę i nie mam wyrzutów. Chce zjeść co nie jest zbyt zdrowe jem. Na drugi dzień jak wchodzę i widzę, że przybrałam na wadze, to spoko. Nie dołuje się, bo wiem, że i tak za parę dni mi to zleci, więc czym się przejmować? Zero stresu, spinania. Tak jest prościej. Wczoraj natrafiłam na pamiętnik, gdzie dziewczyna odlicza dni, kiedy skończy się jej dieta. I tak sobie myślę, że nic dziwnego, że potem jest jojo. Nie wiem dlaczego tak dużo osób narzuca sobie przeróżne diety zamiast po prostu zacząć jeść zdrowo i racjonalnie.
A teraz trochę narzekania. Jutro jadę nad jezioro, a tu dzień przed wyjazdem tak pogoda się zepsuła. W sumie nie dzień przed, bo już wczoraj popołudniu zaczął lać deszcz Pozostaje mi mieć nadzieje, że jeszcze się wypogodzi, bo póki co jest szaro i ponuro. Pogoda nie nastraja nawet do tego, by wziąć się za pakowanie A jutro z rana miałam jechać na targowisko pokupować jeszcze jakieś spodenki itd. ale przy takiej pogodzie, to i tam nikogo nie będzie.
justine0806
24 lipca 2014, 22:44Podziwiam Cię i gratuluję tego co osiągnęłaś, bo to naprawdę bardzo dużo. Oczywiście trzymam kciuki w dalszej walce ze zbędnymi kilogramami :) Pozdrawiam :)
nowaja2014
24 lipca 2014, 22:50Dziękuję :) Ja za Ciebie trzymam kciuki i życzę powodzenia. Na pewno dasz radę, wierzę w to :)
Magduch2014
24 lipca 2014, 16:54Super wpis!!! Obiema rękami się podpisuję!! Uważam,że dużo osób musi samych do tego dojść, nie ma "diety od do" jest zmiana na całe życie albo w ogóle. Ja też nie mam spiny gdy coś zjem nie zdrowego czy jak to nazywają co niektórzy zakazanego! Zjadłam,no i co z tego, po co ten stres? Waga to tylko cyferki Ty musisz mieć nad nią kontrolę a nie ona nad Tobą,nie można dać się zwariować!!
nowaja2014
24 lipca 2014, 18:56I o to właśnie chodzi :) Żadne diety nie będą nami rządziły, bo ich nie ma! ;)
Magduch2014
24 lipca 2014, 20:42Polać jej bo dobrze mówi;) ;)
nowaja2014
24 lipca 2014, 20:44To zależy jeszcze czego polać :P
Magduch2014
24 lipca 2014, 20:44Wody moja droga wody:D:D ^^
nowaja2014
24 lipca 2014, 20:47Łe, myślałam, że czego innego :D
Magduch2014
24 lipca 2014, 20:48Na szampana przyjdzie jeszcze pora:D ;)
nowaja2014
24 lipca 2014, 20:51Na sylwestra haha :D
Magduch2014
24 lipca 2014, 20:59Może i szybciej,kto wie:D
nowaja2014
24 lipca 2014, 21:01Odzwyczaiłam się od alkoholu tak samo jak i od słodyczy - uf, uf :P
Magduch2014
24 lipca 2014, 21:05Alkohol to u mnie też raczej święto:D
nowaja2014
24 lipca 2014, 21:09W sobotę mam imieniny, to może zrobię wyjątek :D
Magduch2014
24 lipca 2014, 21:13Każda okazja ponoć jest dobra:D:D ;)
nowaja2014
24 lipca 2014, 21:17Więc zacznę już od jutra :P Jak w następną niedziele tu się nic nie będę odzywała, to znaczy, że zalałam w trupa :D
Magduch2014
24 lipca 2014, 21:19hahaha ok:D ja właśnie popijam półlitrówkę:D (wody) ;)
nowaja2014
24 lipca 2014, 21:24Przeczytałam 'półlitrówkę' i myślę sobie 'no ładnie' :D Ładnie to tak ludzi w błąd wprowadzać :P
Magduch2014
24 lipca 2014, 21:25haha w ogóle sie nie wstydze;)
nowaja2014
24 lipca 2014, 21:26To dobrze nie ma co się wstydzić ;)
Kenzi
24 lipca 2014, 14:38Pozytywnie! Tak trzymaj:) Mam takie same podejście do "diety", zawsze mówię że nie jestem na żadnej, ale i tak każdy kto widzi mnie z brokułem poza domem nie omieszka tego skomentować;) Powodzenia!
nowaja2014
24 lipca 2014, 18:52Niestety, ale tacy są właśnie ludzie :) Dziękuję bardzo i powodzenia również :)