Dzisiejszy dzień ciągle w biegu. Okazało się że mam zaliczenie siatkówki na godzinę 11.00.
Przyszłam punktualnie, ćwiczyłam 1.5 h czekając na sympatycznego, wrednego i uszczypliwego Pana.
Kiedy w końcu przyszedł oznajmił nam, że zaliczenia nie zrobi bo nie ma czasu.
Poprosił byśmy przyszli na godzinę 14.
Ok - pomyślałam, robisz to już drugi dzień! Wczoraj śmigałam na siatkówkę o 20.00, a dzisiaj na godzinę 11.00! Przesadzasz Koleś! (tutaj padają epitety).
Przybyłam na godzinę 14.00, wykładowca znalazł dla nas czas o godzinie 15.30.
Zaliczyłam z moją grupą na 3+
A czemu tak słabo?
ponieważ nie ma zaliczeń indywidualnych, tylko grupowe.
Zaliczenie polegało na technice wykonania odbić dolnych, górnych, kiwki, plasu oraz bloku wykonywane w grupach 4 - osobowych w grze właściwej. Piłkę należało utrzymać przez minimum 1 minutę.
Niby proste tak? Jednak nie.
Ale co najważniejsze - zaliczone
8 piątek w indeksie i jedna 3+
Ogólnie jestem zadowolona z ćwiczeń: miałam 3 godziny siatkówki + 45minut pływania na basenie.
Aktywność na duży plus.
Z jedzeniem gorzej,
Śniadanie: jajecznica
2 śniadanie: Ciabata (połowa) z twarożkiem, rukolą i rzodkiewką
Obiad: pozostała część ciabaty i pumpernikiel
Kolacja: kurczak z rożna i 2 kromki chleba.
olenka0303
25 stycznia 2013, 13:08to sa wlasnie wykladowcy...ech:/
ewela22.ewelina
25 stycznia 2013, 08:11no no malutko tego jedoznka kochana! moze owocow wiecej
wilimadzia
24 stycznia 2013, 23:04na prawdę w mojej gestii nie liczyła się uszczypliwość poważnie, żle mnie zrozumiałaś, ja na prawdę podziwiam bo mnie na okres nosi ale nie na ćwiczenia tylko lenia :)
wilimadzia
24 stycznia 2013, 22:50mało jedzonka jak na takie treningi i gratuluje super ocen :)