Bardzo długo mnie tu nie było...
Tak dużo się zdarzyło od ostatniego wpisu, że aż trudno jakoś tu powrócić i napisać coś z sensem. W skrócie mogę powiedzieć, że po długiej walce o życie mojej babci przegrałam. Zmarła w moich ramionach 13 stycznia... Straciłam najważniejszą osobę w moim życiu. Wychowała mnie i byłyśmy a raczej jesteśmy ze sobą bardzo związane. Staram się jakoś powrócić do rzeczywistości i zacząć żyć w normalny sposób, bez czuwania w nocy, podawania morfiny, wzywania lekarzy, podkręcania aparatury z tlenem itd. Zaczynam myśleć o zabraniu się za siebie, bo strasznie się zaniedbałam... Zestarzałam się chyba z 10 lat przez ostatni czas. Twarz staruszki, włosy się sypią, skóra w opłakanym stanie... Mam sporo do ogarnięcia w głowie i w stosunku do swojego ciała. Staram się jeść zdrowo i regularnie. Dziś poćwiczę trochę na rozgrzewkę, aby się rozkręcić po tak długiej przerwie. Niestety mam takie godziny pracy, że tylko wieczorem mogę poćwiczyć. Ograniczyłam już chleb i ziemniaki. Jedynie słodycze coś mnie się trzymają. Staram się zamiast nich włączyć owoce i nawet zaczyna mi się to udawać. Mam nadzieję, że moje życie nabierze rozpędu i ruszę do przodu z "piskiem opon". Wiem, że jestem silna i dam radę. W końcu ja zawsze sobie radziłam i będę nadal trwać mimo przeciwności losu. Życie jest zbyt dużym przywilejem, aby z niego rezygnować. Dziś widziałam już pierwsze listki na krzewach i tak mnie to napełniło optymizmem, że cały dzień miałam chęci do życia. Będę się starała pisać tu często, bo wiem, że wtedy bardziej zdrowo się trzymam. Chcę, bardzo chcę zmienić swoje życie i wiem, że jeśli będę żyła zdrowo to wszystko pójdzie jak po maśle.
Tak dużo się zdarzyło od ostatniego wpisu, że aż trudno jakoś tu powrócić i napisać coś z sensem. W skrócie mogę powiedzieć, że po długiej walce o życie mojej babci przegrałam. Zmarła w moich ramionach 13 stycznia... Straciłam najważniejszą osobę w moim życiu. Wychowała mnie i byłyśmy a raczej jesteśmy ze sobą bardzo związane. Staram się jakoś powrócić do rzeczywistości i zacząć żyć w normalny sposób, bez czuwania w nocy, podawania morfiny, wzywania lekarzy, podkręcania aparatury z tlenem itd. Zaczynam myśleć o zabraniu się za siebie, bo strasznie się zaniedbałam... Zestarzałam się chyba z 10 lat przez ostatni czas. Twarz staruszki, włosy się sypią, skóra w opłakanym stanie... Mam sporo do ogarnięcia w głowie i w stosunku do swojego ciała. Staram się jeść zdrowo i regularnie. Dziś poćwiczę trochę na rozgrzewkę, aby się rozkręcić po tak długiej przerwie. Niestety mam takie godziny pracy, że tylko wieczorem mogę poćwiczyć. Ograniczyłam już chleb i ziemniaki. Jedynie słodycze coś mnie się trzymają. Staram się zamiast nich włączyć owoce i nawet zaczyna mi się to udawać. Mam nadzieję, że moje życie nabierze rozpędu i ruszę do przodu z "piskiem opon". Wiem, że jestem silna i dam radę. W końcu ja zawsze sobie radziłam i będę nadal trwać mimo przeciwności losu. Życie jest zbyt dużym przywilejem, aby z niego rezygnować. Dziś widziałam już pierwsze listki na krzewach i tak mnie to napełniło optymizmem, że cały dzień miałam chęci do życia. Będę się starała pisać tu często, bo wiem, że wtedy bardziej zdrowo się trzymam. Chcę, bardzo chcę zmienić swoje życie i wiem, że jeśli będę żyła zdrowo to wszystko pójdzie jak po maśle.
Wszystkim życzę miłego wieczoru
BedeWalczycJeszczeDzis
6 marca 2014, 16:04Strasznie mi przykro z powodu babci. Mam nadzieję że dasz sobie radę, trzymam kciuki, Powodzenia !