1. Codziennie piję 3 butelki wody (poj. 800ml)
Myślę, że najlepszą motywacją do picia jest zaopatrzenie się w fajny gadżet, u mnie świetnie sprawdza sie butelka z wyciskarką. Jest lekka i poręczna, nie kosztowała zbyt wiele. Mam ją zawsze pod ręką.
2. Bez względu na pogodę idę na spacer
Każdego dnia robię min. 10.000 kroków. Zachwycam się przyrodą, zapachem wiosny, kwitnącymi drzewami, świeżo skoszoną trawą... Natura jest fantastyczna! Świeże powietrze bardzo pozytywnie wpływa na nastrój i samopoczucie
Lubię też ćwiczyć na siłowni pod chmurką
3. Dokładnie planuję posiłki i zakupy
Nie chcę wydawać bez sensu pieniędzy na "przydasie", nie dopuszczam do sytuacji kiedy nie wiem na co mam ochotę i jem cokolwiek. Dzień wcześniej wszystko dokładnie zapisuję i biorę ze sobą przybliżoną kwotę pieniędzy na zakupy, karta kredytowa zostaje w domu. Na pamięć znam ceny produktów, dokładnie wiem ile będzie wynosił rachunek, nie kupuję nic na zapas.
Nie ma tu miejsca na przypadkowe rzeczy
4. Stawiam na gotowane ciepłe potrawy i kolorowe smoothie
Dla mnie to strzał w 10!
5. Dużo czytam
Nie rozstaje się z Kindle. Jest ze mną zawsze i wszędzie.
W domu sięgam najczęściej po inspirujące książki z przepisami lub pozycje których w żaden sposób nie mogę znaleźć w formie eBooka
6. Uczę się języków
Tu akurat muszę się bardzo mobilizować. Wcześniej starałam się uczyć rano, teraz gdy wstaję o 4.30, a pracę zaczynam o 7.00 nie ma szans na naukę dość wcześnie. Wracam do domu, piję kawę i odpalam duolingo (najlepsza aplikacja ever). Czekam tylko, aż wejdzie mi to w nawyk
7. Staram się rezygnować z chemii i produktów testowanych na zwierzętach
To dopiero u mnie raczkuje, ale jak wiadomo: Nie od razu Kraków zbudowano. Dokończę te produkty które mam, a następnie będę dokładnie sprawdzać co wkładam do koszyka. Zamieniliśmy proszek do prania na kule piorące, zgrzewki z wodą na czajnik z filtrem, kupując warzywa i owoce pakuję je do lnianych woreczków zamiast jednorazówek, zawsze mam przy sobie torbę na zakupy... itd.
I cieszę się z małych rzeczy. Dziś piszczałam z zachwytu gdy mój kot wlazł mi na kolana! Pierwszy raz w życiu A mam go kilka lat. Ta puszysta przybłęda zawsze mnie wita gdy wracam do domu, jak mnie nie ma zbyt długo nie omieszka na mnie namiauczeć, łasi się , daje się głaskać tylko przy pyszczku, ale przy każdej próbie brania na ręce syczy, piszczy, wije się i wyciąga wszystkie pazury. Aż tu nagle... siedzę sobie w moim centrum dowodzenia na fotelu prezesa z nogami wyciągniętymi na kanapie... i przyszedł... najpierw delikatnie lapką sprawdził grunt... później całym swoim 6kg futrem władował się na mnie i wystawił brzuch i pyszczek do miziania. Taka dumna matka ! Byłam gotowa spalić obiad, żeby tej chwili nie przerywać ale po 5min popatrzył na mnie wzrokiem: Starczy wrażeń na dziś i poszedł ...
flos1977
30 marca 2017, 07:05Jak zwykle super wpis :) i motywujacy do dzialania. Ja tez z moim kindusiem sie nie rozstaje, uwielbiam czytac xxx
angelisia69
30 marca 2017, 05:47Bardzo pozytywne zmiany,mysle ze sa to takie zmiany ktore powinny nam towarzyszyc cale zycie,bez wzgledu na to czy sie odchudzamy czy poprostu dbamy o zdrowie.Docenianie malych rzeczy tez jest dobre,ja praktykuje to od kilku lat,nieraz komus wydaje sie glupie ze ciesze sie slyszac spiew ptaka,ale mnie to nie interesuje co inni mysla a co czuje JA ;-P Kocury i te ich charakterki,fajnie ze przyszedl na kolanka,moja kotka raczej tego unika-narazie,ale moze cos jej odbije? ;-) Pozdrawiam