Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wieczór środowy


Czas biegnie, biegnie, biegnie jakiś mały koszmar, dopiero się budziłam w poniedziałek, a tu już środa za nami...ehhh
Troszkę mam w tym tygodniu na głowie, praca swoją drogą, a po pracy biegnę to tu to tam. Zrezygnowałam jak na razie z samochodu, bo do pracy mam nawet dobry dojazd pociągiem jedna stacja, a same wiecie w jakich korkach się człowiek musi nastać. Dlatego póki słońce takie piękne za oknem, to chociaż tyle z niego skorzystam.
Czasowo i tak zajmuje mi to tyle, jak miałabym jechać samochodem.
Dobiłam ładnie do paskowej wagi, plując sobie w twarz, że nie potrafię się czasami opanować, przecież gdyby nie te wyskoki, byłoby już na wadze mniej.
Ale mądrym jest się do następnego razu, prawda?
A przede mną delegacja, dwa tygodnie, nie wiem jak sobie znowu poradzę z jedzeniem, bo o ile śniadanie i kolację da się zorganizować po "mojemu" to obiad i reszta kiepsko. Muszę sobie jakiś plan rozpisać po prostu, ale na razie nie będę o tym jeszcze myśleć, jeszcze jest chwila czasu.
Zmykam poczytam coś mądrego i do łóżeczka,

miłej nocy,

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.