Nie chce mi się już dziś pisać jadłospisu, wartościowe zjadłam tylko śniadanie, a potem jakieś przekąski i na urodzinach znajomego kawałeczek tortu i kurczaka.Byłam z małą do 19, potem M.ją wykąpał i położył spać, no i pojechał żegnać kolegę ,który wraca do Pl, a ja przy garach już 3godziny stoję:(Jutro przychodzą do nas 3 małżeństwa z dzieciakami i trzeba coś przygotować.Mam już dwie sałatki i biszkopt w piekarniku.Zaraz kończę, robię szóstkę i idę spać.Jak wieczorem się zważyłam to było 62,9kg ale przyjęłam to obojętnie.Oprócz ćwiczeń to jakoś bardzo się nie staram, a waga spada.
Cieszę się to jasne ale jestem już zmęczona, no i martwi mnie,że w ogóle nie mam apetytu ostatnio.Zawsze w weekendy grzeszyłam, a dziś nic.Jedynie ten tort przez grzczność i z niechęcią.Kiedyś potrafiłam się obeżreć jak świnia, a teraz wszystko wzbudza wyrzuty sumienia.No nic mam nadzieję, że wrócę do formy jak zobaczę 5 z przodu w końcu:)Jakoś mi się na smuty zebrało dziś, pewnie dlatego,że sama w domu jestem.Wracam, do kuchni dokończyć dzieła i spadam spać:)Dobranoc***
Cailina
15 maja 2011, 11:30to martwi, ze mam apetyt;-)
najss
15 maja 2011, 08:40ja tam bym się cieszyła, że nie mam apetytu :P