Hej!
Zgodnie z tytułem, będę dzisiaj robić małe podsumowanie moich 2 pierwszych tygodni z dietą MAX :)
Bardzo obawiałam się samopoczucia podczas diety, ale powiem szczerze, że jest naprawdę nieźle. W pierwszym tygodniu było to dla mnie wręcz trochę dziwne, że nie mogę wziąć sobie kawałka czekolady, która leży na stole, czy że nie mogę do filmu pochrupać sobie krakersów. Natomiast w kolejnych dniach to maleje i myślę, że z czasem to uczucie całkowicie zniknie! ;) Same posiłki są w większości bardzo smaczne, kilka razy skorzystałam z możliwości wymiany i zawsze znalazłam coś dla siebie. Co do pór posiłków - również powoli przyzwyczajam się do regularności. W drugim tygodniu musiałam zmniejszyć kaloryczność diety z 2300 kcal na 1900 kcal, gdyż aktualnie większość czasu spędzam w domu i nie byłam rady zjadać takich ilości posiłków :) W kolażach poniżej zapraszam do krótkiej wędrówki po moim jadłospisie w tym czasie :)
Teraz jeszcze przyjemniejszy temat - waga. Na początek warto wspomnieć, że moja droga została podzielona na 6 etapów po 2 kg, czyli w sumie 12 kg. Tempo odchudzania to 0,5 kg na tydzień. Spodziewałam się więc osiągnięcia pierwszego etapu po miesiącu a tu... Zrzuciłam równiutko 2 kg przez 2 tygodnie!!! Nie mam pojęcia, jak to się stało i nadal nie dowierzam, ale jestem bardzo szczęśliwa, ze swojej pracy. Moja aktualna waga to 72 kg :) Z niecierpliwością przystępuję do dalszej walki!
Pozytywnie jestem też zaskoczona warsztatami motywacyjnymi i programem MissJa na Lato. Naprawdę pomagają zajrzeć w głąb siebie i przepracować proces diety. Jeśli chodzi o treningi, to na razie się nie wypowiem, gdyż szczerze mówiąc jeszcze nie do końca zaczęłam w pełni z nich korzystać ;) Miałam ostatnio problemy z kręgosłupem, więc wolałabym jeszcze trochę odczekać z taką gimnastyką.
Na razie nie będę dzielić się z wami zdjęciami, gdyż chyba musi minąć jeszcze trochę zanim się odważę. Ale taka chwila nadejdzie, obiecuje, ponieważ w końcu jesteśmy tu żeby razem się wspierać i motywować!
Jestem ciekawa, jak u was wygląda życie z dietą?
Do następnego, hej!