Ten dzień nad oceanem, miał być dniem pełnego relaksu. Ci którzy mnie znają wiedzą, że nie przepadam za plażowaniem i pływaniem. Namówiłam towarzystwo żeby, po późnym śniadaniu, wyskoczyć wspólnie do ślicznego, niewielkiego miasteczka Obidos. Blisko było, więc dali się namówić.
Miasteczko położone jest na wzgórzu i otoczone XIV-wiecznymi murami.
Weszliśmy. Od bramy, miejscowi zaczęli nas namawiać na spróbowanie ginji. Ginja, to likier wiśniowy, udekorowany wisienką, podawany w małych filiżankach z czekolady. Czasem wisienka zawiera więcej alkoholu niż sam likier. Daliśmy się namówić. Oczywiście trzeba było zapłacić.
Likier od razu z zakąską - czekoladą (zdjęcie znalezione w internecie).
W wesołych nastrojach ruszyliśmy na zwiedzanie Obidos.
Spacerując po starych uliczkach, co chwilę zatrzymywaliśmy się przy co ładniejszych sklepikach z upominkami.
W tym miejscu, przykuły moją uwagę: nie tylko piękny, zabytkowy portal ale i kwietne ozdoby sklepiku.
Iwonka przystanęła przy knajpce, ale po naradzie ustaliliśmy, że nie jesteśmy jeszcze głodni, więc nie zasiedliśmy do tych stolików.
Weszliśmy do sklepu, który na pierwszy rzut oka wyglądał jak księgarnia.
Drugi rzut oka ujawnił, że mieli tu propozycje nie tylko dla ducha, ale też i dla ciała.
Poszliśmy dalej. Wypatrzyłam zabawny łącznik dwóch domów.
A te balkonowe ozdoby wręcz skradły moje serce.
W tym sklepiku można było kupić azulejos, na przykład z numerem własnego domu.
W Obidos, nie tylko numery domów są z azulejos, ale także tabliczki z nazwami ulic. Ta jest z ulicy Saudade (słowo to oznacza: smutek i tęsknotę za dawną świetnością Portugalii). Saudade stało się podstawowym środkiem wyrazu muzyki fado.
Tą ulicą, pełną sklepików (Rua Direita), doszliśmy na główny plac miasteczka.
Praca de Santa Maria. Najpierw sfotografowałam manueliński pręgierz.
Po drugiej stronie placu stoi kościół Santa Maria, z renesansowym portalem. Właśnie w nim odbył się niegdyś ślub, przyszłego króla Alfonsa V, z jego kuzynką Izabelą. Koloryt tamtych czasów - pan młody miał 10, a panna młoda - 8 lat.
Weszliśmy do kościoła. W jego ołtarzu głównym, znajduje się XVII-wieczny obraz "Mistyczne zaślubiny św. Katarzyny". Dzieło Jozefy de Óbidos. Była to portugalsko-hiszpańska malarka, jedna z nielicznych znanych malarek epoki baroku. Wbrew niechybnemu skojarzeniu nazwiska z nazwą miasta, nie spędziła całego życia w Obidos.
Ten ołtarz, w bocznej nawie, zachwycił mnie niezmiernie.
Wnętrze świątyni jest jasne, zwieńczone malowanym, drewnianym stropem.
Kościół jest bogato zdobiony XVII-wiecznymi azulejos.
Jestem miłośniczką pięknych portali i staram się je uwieczniać na swoich fotografiach. Oto dwa z moich tamtejszych odkryć.
Spacerowaliśmy dalej. Raz w dół, raz w górę.
Tutaj zbliżamy się do XIV-wiecznych murów.
Uważam, że to zdjęcie udało mi się szczególnie.
Oczywiście, w moich relacjach nie może zabraknąć kota. Skubany odmówił pozowania i odwrócił głowę.
Tą uliczką podchodzimy pod wejście do zamku.
W dawnym kościele Igreja de Sao Tiago, urządzono księgarnię, w której można przysiąść i czytać książki.
Zaraz obok byłego kościoła, znajduje się wejście na teren zamku.
Spodobała mi się różnorodność murów. Tu wyglądają trochę jak mama, tata i dziecko
Zamek był w tym miejscu już za czasów Maurów. Został przebudowany, na polecenie Alfonsa I, zaraz po zdobyciu zamku, w 1148 roku. Obecnie mieści się w nim elegancki hotel.
W tym momencie skompletowałam wszystkie Siedem Cudów Portugalii. Zalicza się do nich:
- Zamek w Guimarães (Castelo de Guimarães)
- Zamek w Óbidos (Castelo de Óbidos)
- Klasztor Alcobaça (Mosteiro de Santa Maria de Alcobaça)
- Klasztor w Batalha (Mosteiro de Santa Maria da Vitória)
- Klasztor Hieronimitów w Lizbonie (Mosteiro dos Jerónimos)
- Pałac Narodowy Pena (Palácio Nacional da Pena)
- Wieża Belem w Lizbonie (Torre de Belem). (Trzy z tych miejsc widziałam podczas poprzedniej wycieczki, w 2018 roku).
Krążymy wzdłuż zamkowych blanków, z których rozpościera się malowniczy widok.
Iwona zrobiła trudne podejście na mury. Dumna zdobywczyni pozdrawia nas skinieniem dłoni.
No i jeszcze wspólna fotka.
Wracając na parking, mijaliśmy pomnik koronczarki. Podobno koronki z Obidos są tak wspaniałe, że mogłyby konkurować z naszymi, z Koniakowa
Po powrocie do Peniche, udaliśmy się nad ocean. Z dużą przyjemnością spacerowałam po plaży, gdy pozostali pływali w oceanie.
Jutro, czekają na nas następne piękne miejsca :)
renianh
13 lipca 2020, 20:50Piekne zdjecia juz nie pamietam które ale niektore wrecz zachwycajace:)
Nieznajoma52
13 lipca 2020, 23:44Dziękuję bardzo:)
Aldek57
11 lipca 2020, 18:32Dziękuję za piękne precyzyjne relacje i fotorelacje? Czy Twoja wiedza jest, była związana z Twoim zawodem lub wykształcenie, czy to pasja?
Nieznajoma52
11 lipca 2020, 20:56Zdecydowanie pasja. Co prawda uczyłam biologii i przyrody, ale takich informacji nie miałam okazji przekazywać:)
Alianna
11 lipca 2020, 18:26No pięknie. Miasteczko bardzo urokliwe, a Twoje udana zdjęcie jest przeudane, Małgoś ❤️
Nieznajoma52
11 lipca 2020, 20:57Dziękuję. Alu. Cieszę, że też Ci się podoba :)