Na początek trochę historii. Tereny wokół Splitu zamieszkane były już w VI wieku p.n.e. przez Greków, którzy wybudowali osadę Aspalathos. Rzymianie po podbiciu tych terenów w I wieku n.e. przemianowali nazwę osady na Spalatium. Rozkwit miasta nastąpił na przełomie III i IV wieku, kiedy wzniesiona została monumentalna rezydencja dla cesarza rzymskiego Dioklecjana. W połowie leżącej bliżej morza był pałac Dioklecjana, a w drugiej połowie olbrzymie garnizony wojskowe. A tak wyglądała:
Dioklecjan pochodził z pobliskiej Salony. W VII wieku po zburzeniu Salony przez Słowian, jej mieszkańcy schronili się w bezpiecznych murach pałacu Dioklecjana (miały 2 metry grubości i 28 metrów wysokości). Potem miasto przechodziło z rąk do rąk. Przez kilka wieków należało do Wenecji, czego ślady są do dzisiaj widoczne w architekturze. Z czasem powstało tu nowe miasto, w którym zabudowania pałacowe przebudowano na domy, a korytarze w ulice. Starówka w Splicie to praktycznie nowożytne w starożytnym. To jedyny antyczny pałac zamieszkały nieprzerwanie przez 1700 lat. Rezydencja wpisana jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Aktualnie Split jest drugim co do wielkości miastem Chorwacji i stolicą Dalmacji. Zwiedzanie zaczęliśmy oczywiście od pozostałości pałacu Dioklecjana, znajdujących się w podziemiach. Ku mojej radości po Splicie oprowadzał nas ten sam przewodnik, co po Trogirze. Próbowali nam razem z pilotem wmówić, że to brat bliźniak. Nie dałam się nabrać i mocno się obśmiałam, że parę osób się dało. Po kilku zdaniach byłam pewna, że to ten sam człowiek. Do podziemi wchodzi się przez stragany z pamiątkami. Takie małe, podziemne Sukiennice. Ale cenyy:
W dawnych częściach mieszkalnych pałacu znajduje się muzeum w którym obejrzałam eksponaty z czasów rzymskich:
No i jeszcze popiersie przedstawiające prawdopodobny wizerunek Dioklecjana. Prawdopodobny dlatego, że Chrześcijanie w odwecie za ich prześladowania przez Dioklecjana starannie niszczyli wszystkie wizerunki cesarza.
Wyszłam na powierzchnię. Wewnątrz murów biegną dwie główne ulice od Bramy Brązowej do Bramy Złotej ulica Dioklecjana i od Bramy Srebrnej do Bramy Żelaznej ulica Kreszimirowa. Jak łatwo się domyślić nazwy bram pochodzą od rodzajów zdobień. Na przecięciu tych ulic znajduje się najlepiej zachowany fragment pałacu - perystyl czyli cudny, prostokątny wewnętrzny dziedziniec. Dziedziniec otoczony jest przez granitowe kolumny korynckie sprowadzone z Egiptu.To na nim odbywały się kiedyś publiczne wystąpienia, a dzisiaj przewijają się tłumy turystów. Zdjęcie znalezione w internecie, bo moje wyszło za ciemno.
Po wschodniej stronie perystylu znajduje się katedra świętego Dujama (niegdyś mauzoleum Dioklecjana). Ciekawostką jest, że jest to najstarszy na świecie budynek, w którym mieści się chrześcijański kościół. W dodatku miejsce ostatniego spoczynku Dioklecjana stało się katedrą pod wezwaniem biskupa Dujama, który zginął męczeńską śmiercią z rozkazu Dioklecjana (życie lubi płatać kawały}. Przy wejściu do katedry można zobaczyć liczącego sobie 3500 lat egipskiego, granitowego Sfinksa sprowadzonego do Splitu na rozkaz cesarza. Miał chronić jego mauzoleum. Cóż nie bardzo mu się to udało. Zdjęcie z internetu:
Wnętrze katedry jest mieszaniną stylu romańskiego, gotyckiego, renesansu i baroku. Główny ołtarz jest wczesnochrześcijańskim sarkofagiem z XIII wieku. Zachwyciły mnie piękne malowidła i złocone anioły podtrzymujące tabernakulum:
Spodobała mi się bardzo XIII-wieczna kazalnica:
i dwuskrzydłowe drzwi z drewna orzechowego, a na nich 28 misternych płaskorzeźb z XIII wieku przedstawiających sceny z życia Chrystusa:
W pobliskim baptysterium powstałym ze świątyni Jupitera spodobała mi się ta rzeźba świętego Jana:
A oto wejście do Baptysterium:
Kolejna ciekawostka. Najwęższa chyba ulica na świecie "Pusti me da prodem". Podobno czasami różni lowelasi stoją tutaj, aby przechodząca niewiasta musiała się o nich otrzeć:
W czasie wolnym powłóczyłam się po uliczkach (takich jak ta):
i po bazarku, na którym kupiłam różne pyszne owoce:
No i oczywiście pogłaskałam po palcu posąg biskupa Grzegorza z Ninu, który walczył o zachowanie liturgii języka chorwackiego zamiast łaciny. Według legendy dotknięcie biskupiej stopy przynosi szczęście. Palec aż błyszczy się złoto, od tego głaskania:
Na koniec spacer splicką Rivą. Zdjęcie z internetu:
Następny przystanek, w Dubrowniku
Paczuszek45
9 grudnia 2016, 22:15Piękna fotorelacja ! Życzę Ci ,żeby, to potarcie palca przyniosło dużo ,dużo szczęścia :)) Buziak Małgosiu :))
Nieznajoma52
9 grudnia 2016, 23:20Dzięki Kasiu:) Mam nadzieję, że Tobie będzie się szczęścić i bez pocierania palca biskupa:)))
iesz4
9 grudnia 2016, 09:05W spicie nigdy nie byłam ale myślę,że to może jeszcze mnie spotkać. a jeżeli nie to już najciekawsze atrakcje widziałam. Zachwyciły mnie bardzo te drewniane drzwi, i w ogóle wszystko ciekawe,a te kwitnące pnącza to nawet nie mam pojęcia co to za rośliny. Dziękuję Małgosiu:)
Nieznajoma52
9 grudnia 2016, 09:38Bugenwilla Iza:)
iesz4
9 grudnia 2016, 09:46A dzięki Małgosiu to znam,oczywiście że znam:)
beatyska
8 grudnia 2016, 21:35Piękny Split, dużo ciekawszy niż go zapamietałam. Jak zwykle, cudna opowieść opatrzona świetnymi zdjęciami. Nie mogę doczekać się Dubrownika. To jedno z piękniejszych miejsc w Europie, uważam. A teraz wracam do wodospadów,bo jeszcze nie czytałam. Gosiu, czekam na ciąg dalszy.
Nieznajoma52
8 grudnia 2016, 22:18Póki są goście, to nie mam czasu. Myślę, że Dubrownik uda mi się wstawić w niedzielę, a najpóźniej w poniedziałek:)
Nieznajoma52
7 grudnia 2016, 12:29Z Trogiru do Splitu to tylko myk:)
mada2307
7 grudnia 2016, 10:31Małgosiu! Nie mogę się doczekać Twego Dubrownika! Małgosiu, jesteś bezkonkurencyjna jeśli chodzi o przewodnikowe fotorelacje. Nie byliśmy w Splicie z Dorotą i Agnieszką, myślę, że jak poczytają o nim i OBEJRZĄ zechcą znowu do HR pojechać.
Nieznajoma52
7 grudnia 2016, 12:27Marylko jak to bezkonkurencyjna:) Biorę przykład z Ciebie:)
mada2307
7 grudnia 2016, 13:16Je nie umiem tak "naukowo".