A za to wczoraj byłam grzeczna i już nie było dietowych przewinień.
Na śniadanie: 2 kromki chleba pełnoziarnistego z kminkiem (własnego wypieku), pomidorki koktajlowe z łyżeczką oliwy z oliwek, moja herbata
Na obiad: spora porcja potrawki z fasolki adzuki, kromka chleba wspomnianego, moja herbata, na deser 6 suszonych słodkich pomidorków,
Na kolację: 2 jajka na twardo z łyżką majonezu, 2 szklanki koktajlu truskawkowego z sezamem (mrożone truskawki, jogurt naturalny, mielony sezam, odrobina cukru trzcinowego), moja herbata,
Niestety nie poćwiczyłam, bo nadal czuję mięśnie po poniedziałkowych wypadach. Mam nadzieję, że po feriach, kiedy dzieciaki wreszcie normalnie pomaszerują do szkół i przedszkoli wreszcie wdrożę mój plan marszowy.