W końcu "wskazówka" na wadze odrobinę drgnęła.
Od wczoraj podziwiam 2kę zamiast 3ki i choć to niewielka zmiana (3 dag) to dobrze że w tą stronę...
Postanowiłam pod menu dodawac też codzienne sprawozdanie z ćwiczeń, będzie to mój pełny raport :)
Ciekawa jestem jakie Wy macie sposoby na odchudzanie, gdy Wam jest ciężko, gdy bardzo macie ochotę zgrzeszyć lub pominąć jakieś ćwiczenie?
Ja wypracowałam takich kilka swoich sposobów na samą siebie, podzielę się nimi z Wami ;)
- Smażenie "na wodzie" - nie znoszę gotowanych warzyw i mięsa, takie potrawy zniechęcały mnie do trwania w diecie, były mdłe i nieraz powodowały odruchy wymiotne. Uwielbiam smażyć i piec. Czasem podczas smażenia dodaję łyżeczkę oleju rzepakowego, głównie ze względu na jego walory a ni z potrzeby. Na co dzień smażę warzywa lub mięso na wodzie. Wylewam łyżkę wody na patelnię i czekam aż zaczyna wrzeć - wtedy wrzucam porcję jedzonka. W trakcie mogę dodawać po odrobinie wody gdy widzę że cała już wyparowała. Ważne, żeby utrzymać wysoką temperaturę, aby mięso czy warzywa nie zaczęły się dusić tylko żeby zrumieniły się
Jeśli w pracy macie mikrofalówkę a brakuje Wam pomysłu na obiad, to wystarczy kilka ziemniaczków surowych pociętych w kostkę zalać dwoma łyżkami wody i wymieszać z ulubioną przyprawą a potem wrzucić na jakieś 8 min do mikrofali (trzeba ze dwa razy przemieszać w trakcie). Do tego kefirek, surowy ogórek i voila!
- Przyprawy - aby potrawy (głownie warzywa) nie były mdłe dodaję przyprawy - całą ich masę! Ale nie chodzi mi o czystą sół. Raczej wogóle jej nie używam (chyba że solę wodę na ziemniaki itp). Najczęściej jest to Granulowany Czosnek, Przyprawa do Ziemniaków Apetita, Pieprz, Obie Papryki, Zioła Prowansalskie, Suszony Koperek, Cebula Granulowana itp itd. Mogę tak pisać do wieczora. Potrawy są przepyszne a wiele przypraw przyspiesza przemianę materii (podobno). Ponadto odkrywam nowe smaki, kupuję ciekawostki rynkowe, jak np. płatki czosnku czy przyprawę do deserów w młynku - idealna do posypania jogurtu naturalnego!!!
- Kolorowy Talerze - Zawsze przeglądając zdjęcia zdrowej żywności nabierałam na nią apetytu. Złota pierś, zielono-czerwone warzywka - mmmm. Postanowiłam zachęcać samą siebie to układania żywności tak różnorodnie, aby ślinka mi ciekła na sam widok. Stąd często na moim talerzu widzicie po trochu kilka rodzajów warzyw i owoców. Każde garstka ma inny smak i nie zdąży mi się znudzić zanim przejdę do kolejnej i ani się obejrzę a już jestem najedzona
- Inspiracje - Kiedy brakuje mi pomysłów i znudzi mi się moje menu zaglądam do pamiętników innych Vitalijek lub szukam zdjęć w internecie - to zawsze działa! Często zapominam o wielu zdrowych produktach, które urozmaicą dietkę
W dodatku przeglądanie pamiętników innych osób, które dzielnie walczą zawsze pobudza moją motywację!
- Kawa zamiast podjadania - choć nie jest najzdrowszym zamiennikiem (tym bardziej że zawsze piję ją z pełnotłustym mleczkiem) to jest dla mnie najlepszą alternatywą gdy chce mi się czegoś słodkiego lub gdy jestem głodna między posiłkami. Dodatkowo pobudza trawienie (oj bardzoooo) i bądź co bądź to dodatkowa porcja płynu dla organizmu! Myślę, że gdyby nie ta kawa to nie przetrwałabym diety.... I zamiast np. 250kcal w batoniku spożywam jakieś 50kcal w mleczku - dobry Deal
- Kąpiel przyjacielem diety - wieczorami, gdy najbardziej rośnie chęć na podjadanie, najpierw sobie ćwiczę a potem wskakuję pod prysznic, który mnie relaksuje i oczyszcza. Potem balsam do ciała, krem do twarzy, mycie zębów.... I znika cały mój apetyt Jest to wyraźny sygnał dla mnie że dzień dobiegł końca i pora spać. Niby głupie i oczywiste a działa. W przeszłości na prysznic decydowałam się bardzo późno w nocy, po wciągnięciu paki chipsów i wypiciu dwóch piw. Kąpałam się szybko i nie poświęcałam czasu samej sobie. Teraz wiem ile może zdziałać codzienne rozmyślanie o swoich celach i planach, utwierdzanie się w postanowieniach... Ta godzinka w łazience z samą sobą teraz jest obowiązkowa!!!
- Z zamkniętymi oczami - może Wam się to wyda głupie, ale łatwiej ćwiczy mi się czy biega gdy zamykam oczy. Nic mnie nie rozprasza, wsłuchuję się w bicie swojego serca i wyrównuję rytm ćwiczeń. O wiele staranniej przykładam się do napinania poszczególnych partii mięśni, ćwiczę oddech i myślę o tym że dotrwam, że to nie takie trudne. Często gdy postępuję w ten sposób, nawet nie wiem, kiedy ćwiczenia dobiegają końca. Te same, które z otwartymi oczami (i masą bodźców jednocześnie) wykonuję z ogromnym trudem... Polecam!
Wtorkowe menu:
Śniadanie:
Płatki z mlekiem
ok. 300kcal
II Śniadanie:
Soczek marchwiowy, maliny, ananas, nektarynka, mieszanka studencka
ok. 400kcal
Obiad:
Tortilla z grillowaną piersią, sałatą, pomidorem i ogórkiem oraz sosem czosnkowym na jogurcie naturalnym mmmm
ok. 350 kcal
Kolacja:
2 kromki razowca z serkiem Almette, sałatą, pomidorem i jajkiem
ok. 330kcal
Strasznie chciało mi się czegoś słodkiego, więc ukradłam mężowi z lodówki taki deserek w formie musu karmelowy (93kcal).
Dzień:
ok. 1470kcal
Ćwiczenia:
-40 min z Cindy
-26 squatów
-16 pompek "na dwa"
-26 brzuszków prostych
-26 brzuszków "na dwa"
-26 powtórzeń na dolne partie brzucha
-26 brzuszków skośnych na prawo
-26 brzuszków skośnych na lewo
-20 brzuszków obustronnych "na cztery"
Środowe menu:
Śniadanie:
Płatki z mlekiem i malinami
ok. 340kcal
Obiad:
Tortilla z grillowaną piersią, sałatą, pomidorem i ogórkiem oraz sosem czosnkowym na jogurcie naturalnym mmmm
ok. 350kcal
Podwieczorek:
Serek twarogowy Straciatella, Arbuz, galaretka agrestowa
ok. 400 kcal
Kolacja:
4 wafle ryżowe paprykowe, kromka razowca z serkiem almette - bez zdjęcia i kolacja zjedzona bardzo późno i bardzo w biegu........... (340kcal)
Dzień:
ok. 1430kcal
Ćwiczenia:
-40 min z Cindy
-szybki marsz przez godzinę (duża odległość pod górkę)
Od wczoraj podziwiam 2kę zamiast 3ki i choć to niewielka zmiana (3 dag) to dobrze że w tą stronę...
Postanowiłam pod menu dodawac też codzienne sprawozdanie z ćwiczeń, będzie to mój pełny raport :)
Ciekawa jestem jakie Wy macie sposoby na odchudzanie, gdy Wam jest ciężko, gdy bardzo macie ochotę zgrzeszyć lub pominąć jakieś ćwiczenie?
Ja wypracowałam takich kilka swoich sposobów na samą siebie, podzielę się nimi z Wami ;)
- Smażenie "na wodzie" - nie znoszę gotowanych warzyw i mięsa, takie potrawy zniechęcały mnie do trwania w diecie, były mdłe i nieraz powodowały odruchy wymiotne. Uwielbiam smażyć i piec. Czasem podczas smażenia dodaję łyżeczkę oleju rzepakowego, głównie ze względu na jego walory a ni z potrzeby. Na co dzień smażę warzywa lub mięso na wodzie. Wylewam łyżkę wody na patelnię i czekam aż zaczyna wrzeć - wtedy wrzucam porcję jedzonka. W trakcie mogę dodawać po odrobinie wody gdy widzę że cała już wyparowała. Ważne, żeby utrzymać wysoką temperaturę, aby mięso czy warzywa nie zaczęły się dusić tylko żeby zrumieniły się
Jeśli w pracy macie mikrofalówkę a brakuje Wam pomysłu na obiad, to wystarczy kilka ziemniaczków surowych pociętych w kostkę zalać dwoma łyżkami wody i wymieszać z ulubioną przyprawą a potem wrzucić na jakieś 8 min do mikrofali (trzeba ze dwa razy przemieszać w trakcie). Do tego kefirek, surowy ogórek i voila!
- Przyprawy - aby potrawy (głownie warzywa) nie były mdłe dodaję przyprawy - całą ich masę! Ale nie chodzi mi o czystą sół. Raczej wogóle jej nie używam (chyba że solę wodę na ziemniaki itp). Najczęściej jest to Granulowany Czosnek, Przyprawa do Ziemniaków Apetita, Pieprz, Obie Papryki, Zioła Prowansalskie, Suszony Koperek, Cebula Granulowana itp itd. Mogę tak pisać do wieczora. Potrawy są przepyszne a wiele przypraw przyspiesza przemianę materii (podobno). Ponadto odkrywam nowe smaki, kupuję ciekawostki rynkowe, jak np. płatki czosnku czy przyprawę do deserów w młynku - idealna do posypania jogurtu naturalnego!!!
- Kolorowy Talerze - Zawsze przeglądając zdjęcia zdrowej żywności nabierałam na nią apetytu. Złota pierś, zielono-czerwone warzywka - mmmm. Postanowiłam zachęcać samą siebie to układania żywności tak różnorodnie, aby ślinka mi ciekła na sam widok. Stąd często na moim talerzu widzicie po trochu kilka rodzajów warzyw i owoców. Każde garstka ma inny smak i nie zdąży mi się znudzić zanim przejdę do kolejnej i ani się obejrzę a już jestem najedzona
- Inspiracje - Kiedy brakuje mi pomysłów i znudzi mi się moje menu zaglądam do pamiętników innych Vitalijek lub szukam zdjęć w internecie - to zawsze działa! Często zapominam o wielu zdrowych produktach, które urozmaicą dietkę
W dodatku przeglądanie pamiętników innych osób, które dzielnie walczą zawsze pobudza moją motywację!
- Kawa zamiast podjadania - choć nie jest najzdrowszym zamiennikiem (tym bardziej że zawsze piję ją z pełnotłustym mleczkiem) to jest dla mnie najlepszą alternatywą gdy chce mi się czegoś słodkiego lub gdy jestem głodna między posiłkami. Dodatkowo pobudza trawienie (oj bardzoooo) i bądź co bądź to dodatkowa porcja płynu dla organizmu! Myślę, że gdyby nie ta kawa to nie przetrwałabym diety.... I zamiast np. 250kcal w batoniku spożywam jakieś 50kcal w mleczku - dobry Deal
- Kąpiel przyjacielem diety - wieczorami, gdy najbardziej rośnie chęć na podjadanie, najpierw sobie ćwiczę a potem wskakuję pod prysznic, który mnie relaksuje i oczyszcza. Potem balsam do ciała, krem do twarzy, mycie zębów.... I znika cały mój apetyt Jest to wyraźny sygnał dla mnie że dzień dobiegł końca i pora spać. Niby głupie i oczywiste a działa. W przeszłości na prysznic decydowałam się bardzo późno w nocy, po wciągnięciu paki chipsów i wypiciu dwóch piw. Kąpałam się szybko i nie poświęcałam czasu samej sobie. Teraz wiem ile może zdziałać codzienne rozmyślanie o swoich celach i planach, utwierdzanie się w postanowieniach... Ta godzinka w łazience z samą sobą teraz jest obowiązkowa!!!
- Z zamkniętymi oczami - może Wam się to wyda głupie, ale łatwiej ćwiczy mi się czy biega gdy zamykam oczy. Nic mnie nie rozprasza, wsłuchuję się w bicie swojego serca i wyrównuję rytm ćwiczeń. O wiele staranniej przykładam się do napinania poszczególnych partii mięśni, ćwiczę oddech i myślę o tym że dotrwam, że to nie takie trudne. Często gdy postępuję w ten sposób, nawet nie wiem, kiedy ćwiczenia dobiegają końca. Te same, które z otwartymi oczami (i masą bodźców jednocześnie) wykonuję z ogromnym trudem... Polecam!
Wtorkowe menu:
Śniadanie:
Płatki z mlekiem
ok. 300kcal
II Śniadanie:
Soczek marchwiowy, maliny, ananas, nektarynka, mieszanka studencka
ok. 400kcal
Obiad:
Tortilla z grillowaną piersią, sałatą, pomidorem i ogórkiem oraz sosem czosnkowym na jogurcie naturalnym mmmm
ok. 350 kcal
Kolacja:
2 kromki razowca z serkiem Almette, sałatą, pomidorem i jajkiem
ok. 330kcal
Strasznie chciało mi się czegoś słodkiego, więc ukradłam mężowi z lodówki taki deserek w formie musu karmelowy (93kcal).
Dzień:
ok. 1470kcal
Ćwiczenia:
-40 min z Cindy
-26 squatów
-16 pompek "na dwa"
-26 brzuszków prostych
-26 brzuszków "na dwa"
-26 powtórzeń na dolne partie brzucha
-26 brzuszków skośnych na prawo
-26 brzuszków skośnych na lewo
-20 brzuszków obustronnych "na cztery"
Środowe menu:
Śniadanie:
Płatki z mlekiem i malinami
ok. 340kcal
Obiad:
Tortilla z grillowaną piersią, sałatą, pomidorem i ogórkiem oraz sosem czosnkowym na jogurcie naturalnym mmmm
ok. 350kcal
Podwieczorek:
Serek twarogowy Straciatella, Arbuz, galaretka agrestowa
ok. 400 kcal
Kolacja:
4 wafle ryżowe paprykowe, kromka razowca z serkiem almette - bez zdjęcia i kolacja zjedzona bardzo późno i bardzo w biegu........... (340kcal)
Dzień:
ok. 1430kcal
Ćwiczenia:
-40 min z Cindy
-szybki marsz przez godzinę (duża odległość pod górkę)
Agujan_M
12 września 2013, 20:01Super - pozazdrościć!! Jedzonko takie apetyczne!!
melolontha
12 września 2013, 17:36dajesz dobre przykłady!!
tobecomeabitch
12 września 2013, 16:26Ty to masz takie apetyczne te posiłki !