Odchudzać się zaczynałam się tysiące razy. Od jutra, od poniedziałku, od nowego miesiąca nowa ja i teraz będzie inaczej. I przez jakiś czas szło mi całkiem nieźle, a potem znowu lipa. Czasami mam takie ataki, że nawpycham się żarcia do oporu, aż mi niedobrze. Następuje katharsis i znowu zaczynam walczyć z kilogramami do następnego załamania. I tak w kółko. No wysiadam. Są chwile, że jem z głową, zdrowo i smacznie, staram się ćwiczyć. A po jakimś czasie coś mi się poprzestawia i najchętniej nie wychodziłabym z domu i opychała się czekoladą. Rozdwojenie osobowości, czy jak? Teraz jestem na tym gorszym etapie. Dobiłam do wagi 81 kg i nie mogę się zmotywować do pracy nad sobą. Zastanawiam się, co jest powodem czegoś takiego. I wychodzi na to, że jem z nudów. Oprócz chodzenia do pracy, to w zasadzie nic więcej nie robię. Siedzę potem w domu i nic mi się nie chce. Tylko przeglądam internet albo czytam książki (no i czasem wychodzę do biblioteki). I tak dzień w dzień. Ma ktoś podobnie czy tylko ja nie mogę się ogarnąć? Powie ktoś wyjdź ze znajomymi. Nie jestem zbyt towarzyska, raczej bardzo introwertyczna, a moje koleżanki ze studiów mieszkają w innym mieście. A zresztą wstydzę się, że znowu się tak zapuściłam. Cały czas sobie powtarzam, że powinnam się wziąć za siebie dla zdrowia, bo zaraz wyląduję z jakąś cukrzycą albo wejście na drugie piętro będzie jak wyprawa na Mount Everest. Ale gada dziad do obrazu, a obraz ani razu. Jak grochem o ścianę. Dobra, pomarudziłam i tak tego nikt nie przeczyta, a mi lżej (przynajmniej duchowo). A jutro nowy dzień i będzie lepiej, prawda?
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Marzenka2009
19 lipca 2018, 15:03Nie wiem czy to nuda czy nie zaburzenia odżywiania.Mam dokladnie to samo .Aktualnie nie jestem aktywna zawodowo ale mam dwojke dzieci i ns nudę nie narzekam.Zastanawiam się nad wyprawą do dietetyka.
LastChance2016
18 lipca 2018, 22:12Ostatnimi czasy mam podobny problem, wracam z pracy i ze względu na samotność? Emocje? Nudę? Po prostu jem. Byle co, byle było... To niestety nazywa się emocjonalne jedzenie.
gagara
18 lipca 2018, 22:02Wydaje mi się, że to takie jedzenie z nudów, tak aby coś robić. Może wychodź częściej na spacery, na rower... w sumie gdziekolwiek ;D Nie dość, że będziesz aktywna fizycznie to i nie dorwiesz się do złowrogiej czekolady ;P Nie trzeba mieć masy k
gagara
18 lipca 2018, 22:03eh ciąg dalszy... koleżanek, aby wychodzić z domu i spędzać miło czas ;D Sama jak siedzę w domu długo to więcej jem, więc dla mnie osobiście to by było najlepsze rozwiązanie ;D
Odinaa
18 lipca 2018, 20:46Kochana jak bym czytała i sobie też tak mam jak mnie coś natchnie to ćwiczę jak głupia jem zdrowo trowa to z dwa tyg po czym jest wielkie bumm i się objadam nic mi się nie chce wiecznie bym tylko spała jakas masakra. Wykupiła teraz dietę tutaj na vitali i zaczynam. Mam siebie dosyć. Powodzenia :) w końcu nam się uda :)
comasta
18 lipca 2018, 20:28Moze kup sobie psa...bedzie motywacja by wyjsc na spacer...moze zapisz sie na silownie....chociaz teraz lato...to chyba lepiej i zdrowiej na swiezym powietrzu pomaszerwac ( ulubiona muzyka w uszy i w swiat- podziwiac przyrode i kcal palic mozesz:-) a i chumor bedzie lepszy!Do dzieła -samo sie nie zrobi!!!