Nie ważyłam się, ani nie mierzyłam. Postanowiłam zrobić to dopiero po weekendzie, bo liczę, że mi waga spadnie. a dlaczego? po spędzam go prawie poza domem. Cieszyłam się na te muzyczne warsztaty bardzo, ale... po dziś humor mi zrzedł. Po prostu nie ma mojej starej paczki ;] a osoby, które znam, są w ekipie organizatorów i ciągle się przemieszczają, lub w sopranach, do których nie uczęszczam więc... siedzę sobie, jak to koleżanka sopran określiła "jak zwykle wśród facetów"- baso-tenorów, i się potwornie nudzę. Bo... oni są mali i głupi i to nie tacy "słodko-mali" lat 6,5, ale...tacy poza poziomem a że w trakcie śpiewania i śpiewania i jeszcze śpiewania ciężko kogoś nowego poznać, to sobie tak siedzę i siedzę i się zastanawiam, co ja tu robię ... jutro chyba usiądę gdzie indziej, zobaczę, bo jeszcze parę osób ma jutro dojechać i może może będzie to ktoś, kogo znam. Jednak strasznie się już zestarzałam
co do diety, to dziś było:
późne śniadanie: omlet z otrąb pszennych i żytnich z cynamonem, imbirem i bananem + kilka winogron białych
2 śniadanie: surówka z 3 marchewek z cynamonem - osobiście bardzo lubię to połączenie obiad: makaron razowy z pomidorami, mozarellą, bazylią, oregano i chili i czosnkiem
podwieczorko-kolacja: sałatka owocowa (banan, nektaryna, winogrona) z jogurtem naturalnym z cynamonem
lenka148
14 września 2013, 00:13zaintrygowałaś mnie marchewką z cynamonem! Muszę koniecznie wypróbować! :)