ale w końcu dietować bez chodzenia na imprezy. komunie, wesela, grille - to nie sztuka ;) sztuka chudnąć pomimo ulubionych kaszanek na grillu, kawałka ciasta z rabarbarem i dobrze schłodzonego prosecco..
no bo ja właśnie taki mam plan na dzisiejszy wieczór.. kolega odszedł niedawno z naszego wydziału i robi pożegnalnego grilla.. a że towarzystwo raczej głupkowato-wesołkowate, to nie mam zamiaru się wymigiwać, bo na pewno będzie fajnie.. wcześniej muszę jeszcze odebrać samochód z warsztatu, jechać na pazury i już mam wolne.. czekam na mojego k., aż wróci z delegacji i można jechać obracać kaszankę.. choćby do rana. w końcu weekend.. jestem zwierzę towarzyskie i nic na to nie poradzę
w przyszłym tygodniu kolejne wyzwania: delegacja, potem spływ kajakowy z wydziałem i rodzinami..
życie jest piękne
PS. a tak naprawdę to będę się pilnować, żeby nie przesadzać. i jutro trening, a w niedzielę rower. słowo
DARMAA
26 maja 2019, 20:27Wszystko można zjeść byle z umiarem! Pozdrawiam!
hanka10
25 maja 2019, 12:09no właśnie, to jest problem jak się prowadzi życie towarzyskie.Dla mnie najgorszą rzeczą byłoby iść na imprezę a potem wszystkim tłumaczyć ,ze nic nie jem i nic nie piję, bo się odchudzam.Życie jest piekne :)))
Gacaz
24 maja 2019, 12:44Ja jakoś imprezowa nie jestem, ale ciągle ktoś gdzieś mnie wciąga i potem trudno panować nad miską. Miłej zabawy.
Nelawa
24 maja 2019, 13:13dziekuję. obiecuję, że kaszanka będzie jedna i do tego zielsko. gorzej z tym schłodzonym :(
ala....
24 maja 2019, 11:02Ha! Skąd ja to znam. Jestem wiecznym imprezowiczem, ubóstwiam piwerko i niestety łatwo nie jest trzymać się planu. Największym sprzymierzeńcem odchudzania jest rutyna. Każde odstępstwo od normalności - wyjazd, goście, impreza itd - w moim przypadku często się kończy stwierdzeniem carpe diem, piekła nie ma :D
Nelawa
24 maja 2019, 13:15za piwem nie przepadam.. ale za to winko.. cóż. nikt nie obiecywał, że będzie łatwo