Zwazylam sie dzisiaj rano i przytylam 0.3kg od soboty czyli znowu waze 74.2kg. Wiec mam malego dola ale coz... postanowilam dac z siebie wszystko dzisiaj zwlaszcza ze nie mialam dzisiaj zajec.
Kolejnym powodem mojego dzisiejszego dola bylo to ze poszlam do sklepu po jakies jeansy. Zostala mi jedna para bo inne poprostu zostaly zjedzone przez moje uda i poprostu nie przezyly... Nigdy nie chodze na zakupy bo zawsze konczy sie to tym samym. Nie jestem az taka gruba... powinnam cos jednak znalesc, ale nie... zadne jeansy nie weszly przez moje uda. Chociaz nadal mam ten sam rozmiar 12stki ( chyba 38 w pl). Wkurzylam sie i wrocilam do domu. Nie mam zadnej nowej pary juz od 3 lat z tego wlasnie powodu, chyba ze getry, bo w te jeszcze wchodze a mam je juz chyba z 5 lat...
W przeciagu 5 lat przytylam 10 kilo (stare wpisy)... a nic tak naprawde sie nie zmienilo. W tamtym roku chodzilam nawet na silownie
Sniadanie (8:00) : 3 placki owsiano-bananowe i 250ml koktajlu (truskawki,maliny i jagody) z mlekiem migdalowym.
Lunch (11): tortilla z kurczakiem, bataty i surowka.
Obiado-cos (14:00) Salatka z tunczykiem
o 17 poszlam biegac. Dalam rady 20 minut czyli jedno okrazenie parku. Spalilam 200 kalorii a po powrocie bylam troche glodna wiec postanowilam zrobic kurczaka z warzywami.
Razem: 1530 kalorii