Nie poszłam do szkoły, zostałam w domu i w związku z tym bardzo się nudzę. Właściwie to nie wiem za co się zabrać.
Wczoraj ponownie pofolgowałam sobie z jedzeniem, co odpokutowałam na katorżniczym treningu:
Tabata (Gosi) 5 razy... (łącznie 15 serii i 120 ćwiczeń w 1h20min...) Trzeba być szalonym prawda? Taka właśnie jestem.
W sumie... to miałam dzisiaj iść do tej szkoły, ale gdy tylko otworzyłam oczy i usłyszałam ten wiatr za oknem- jakoś mi się odechciało... Nie żebym sobie olewała.. Po prostu poczułam taką dziwną słabość psychiczną... Oczywiście! Mogłam wstać, ale mój mózg skutecznie zablokował tę myśl... Nie robię tak za często... Właściwie to bardzo rzadko, no ale zdarza się.. Możliwe, że ma to coś wspólnego z moim ogólnym szybkim tempem życia- po prostu czasem trzeba przystopować, odsapnąć...
Wracając do tych wszystkich ceregieli z odchudzaniem: powinnam dzisiaj zrobić regenerację- może ewentualnie brzuch poćwiczę- ABSy jakieś...
Mniejsza z tym... Spadam coś robić, cokolwiek.. Pa