Po złożeniu kanapy w "salonie" a rozłożeniu łoża-lotniskowca w mojej zielonej sypialni skończyło się Wampirowanie...Jest ciemno, jest cieplutko, wystarczająco twardo, wystarczająco miękko, lampeczka, książeczka, notatniki w komórkach, muzyka....Nie ma absolutnie powodu aby opuszczać tak miłe gniazdko....
Sypialnię w sezonie okupowali kochani goście, było ich tylko 14-tu, więc trochę odwykłam....ale od miesiąca mogłam przecież tam wrócić...Już 4 wieczory śpię przy zamkniętych roletach, ciemno, człowiek nawet nie wie w jakich kierunkach świata ma ułożone ciało, nawet po rozłożeniu ramion nie dotykam ścian. Łoże jest dla kilku osób, dlatego nazywam go lotniskowcem.... Te cztery noce spałam, tak jak Pan Bóg przykazał po 7godzin z bardzo krótkimi kilkuminutowymi czuwaniami....Nie jem po 20-tej, dwie godziny przed snem...Nie wstaję połamana, jak z krzyża zdjęta rano, bo kanapa była za miękka i 5 razy w nocy człowiek się budził...Wychodzę z przyjemnością na mały spacer, mimo mgły, mżawki czy innych figli pogodowych...
Obserwacja siebie to myślę najskuteczniejsza i jedyna metoda aby nie robić sobie wbrew...Chcę schudnąć, mam taki poważny cel i muszę odkryć wszystkie zapory, przeszkody i moje irracjonalne zachowania, które starają się z wszystkich sił, zepchnąć mnie w przepaść, z tej wąskiej stromej ścieżki....
Tam na SZCZYCIE czeka na mnie nagroda, czekają setki przyjemności, których sama się pozbawiłam wymieniając je za papu, mlaskanie, lizanie, żucie, wzdęty brzuch, za żarcie, gryzienie, zajęte ręce i język w milczeniu....
Małgorzato Antonino warto co dnia jak litanię przypominać sobie jakich przyjemności i czego pozbawiłaś się i nadal pozbawiasz żyjąc jak przez ostatnie 10 lat po porzuceniu Cię przez Niewiernego, a Kysz i przed rozpoczęciem przygody z Dietą, jedząc za dużo, byle jak, za tłusto, za słodko, nie zdrowo...
Czyż nie jest przyjemniej żyć w zdrowiu, nie jeść lekarstw na ciśnienie zamiast ciągle żyć pod zagrożeniem cukrzycy, wylewu i raka?..
Czyż nie jest przyjemniej mieć kondycję do tańca, do wejścia na połoniny, do pójścia na piesze wędrówki po Włoszech, Hiszpanii, na Camino, po brzegach Adriatyku w Chorwacji, na podróże, na jazdę na motorze, na grę w siatkę z dziećmi, w bagmintona z wnukami, na pływanie na desce z żaglem, na skoki nad morzem z latawcem, na chodzenie po drzewach z bratankami w Parku linowym, na wchodzenie po schodach bez palpitacji serca a może ina udany seks?....
Czyż nie jest przyjemniej mieć wybór gdy wchodzisz do sklepów z butami, ciuchami, biżuterią?...
Czyż nie jest przyjemniej samej obcinać sobie paznokcie i dbać o popękane szorstkie pięty niż z poczuciem porażki i wstydu przyjmować usługę?..
Czyż nie jest przyjemniej pójść na ćwiczenia przygotowane 100m od Ciebie, specjalnie dla Seniorów niż samej fuczeć na macie w domu?...
Wybór chyba jest OCZYWISTY!!!
oversome
13 listopada 2014, 20:02oczywiście, że oczywisty! ino czemu nadal wybieramy inaczej? hmmm... to jest zagadka dla filozofów... ostatnio widzę taką oto odpowiedź - bo dla dziadostwo jest dla mnie łatwiejsze... na wszystkie te dobrodziejstwa trza się natrudzić, odmawiać sobie, ruszać się, męczyć... a wampir to stworzenie leniwe... a propos lotniskowców łóżkowych - mamy akurat zdrowy, twardy - i tez qrcze wstaję połamana...
Nakonieczny
14 listopada 2014, 09:28Może za twardy i może jesteś za okrutna dla siebie, wybaczaj sobie i nie bójmy się ścieżki innych przyjemności, które jeszcze nie znamy :)) Miłych Dni :))
Aldek57
11 listopada 2014, 10:18To co piszesz jest optymistyczne, tylko w życiu nie jest tak różowo.Przykładem są te z nas które osiągają wymarzony cel np w ciągu roku , potem utrzymują przez następny rok a potem znikają z witali lub nie ale powracają do niektórych złych nawyków bo maleje zapał i wszystko zaczynamy od nowa i jest to ta optymistyczna wersja.Powodzenia:))
Nakonieczny
12 listopada 2014, 08:36Nie chcę być już taka zasadnicza i realistka. jestem koziorożcem a to bardzo poważne,odpowiedzialne i zasadnicze osoby...Teraz się bawię i chcę się bawić do końca żywota albo i dni moich....W ramach zabawy jest Dieta, nie na rok, dwa, czy trzy....Ona jest na stałe, nie chcę żeby mnie męczyła, nie chcę się z sobą walczyć, z moim ciałem, z moim smakiem....Chcę i zamierzam obserwować siebie i przechytrzać, tak jak przechytrza się dzieci, kiedy chcą robić coś złego dla nich... Chcę się nagradzać, a nie karać, chcę się chwalić a nie ganić, chcę próbować nowych smaków, nowych ćwiczeń, tańca, miejsc....Jestem już wolna i jak w czeskim dowcipie: Ja se nikogo nie bojem, ja mam raka Pani Hawlankowa:)) Dziękuję za wsparcie :))
ewakatarzyna
11 listopada 2014, 09:35Jak najbardziej oczywisty.
Nakonieczny
12 listopada 2014, 08:40Lubię sobie co jakiś czas odświeżyć pamięć :)) Buziaki i ciepłego Dnia :))
jolaps
11 listopada 2014, 09:08Wybór jest oczywisty jaknajbardziej. Ale ja nie rozumiem rezygnacji Twoich z bardzo wielu rzeczy które wyminiłaś. Co przeszkadza Ci w pójściu na gimnastykę seniorów, chodzenie na piesze wędrówki a nawet wspinanie w parku linowym. Pozwól sobie naodrobinę szaleństwa. No i cieszę się że teraz dobrze sypiasz i miło spędzasz wieczory bez Wilkołaka.
Nakonieczny
11 listopada 2014, 09:11Zadyszka, ból kręgosłupa i kolan i nie mogę podnieść się samodzielnie z maty bez wsparcia krzesła.... Ale to się z każdym kilogramem poprawia :)) Miłego słonecznego Dnia :))
aldonnaa
11 listopada 2014, 08:41Podpisuję się obiema rękami pod Twoim wpisem :) Szkoda tylko że moja sypialnia tak blisko kuchni i łazienki jest :( Może gdybym miała się gdzieś ze spaniem przenieśc było by łatwiej....
Nakonieczny
12 listopada 2014, 08:43Moja też za ścianą, ale jestem już zbyt leniwa, żeby wychodzić, otwierać drzwi a i co z oczu to i z serca... W sypialni nie mam nic dojedzenia:)) Buziaki i Miłego Dnia :))
gilda1969
11 listopada 2014, 08:40Lubię słuchać jak z sobą tak fajnie rozmawiasz:)))
Nakonieczny
12 listopada 2014, 08:46Witaj Joluś, ja ten pamiętnik traktuję jak strażnika mojej wierności Diecie, jego zadaniem jest nauka systematyczności, zainteresowania sobą i tym co mnie otacza i rozmowa, bo przecież jestem całymi dniami sama....:))Miłego Słonecznego Dnia :))
Mayan
11 listopada 2014, 08:29I dla mnie też!!! Ale podziwiam Twój optymizm. !! Ja już chyba tracę wiarę , ze to w końcu się uda.
Nakonieczny
12 listopada 2014, 08:49A co konkretnie Ewa ma się udać? Zdrowe jedzenie, zdrowe życie, życie z jakimś zainteresowaniem? Przecież nie Cel jest tutaj najważniejszy ale droga do niego :)) Buziaki:) Droga Ci przeszkadza, a masz inną do zdrowia :)) Miłego Dnia i więcej wiary w siebie,jesteś tego warta :))