Te dwa pierwsze dni listopada są Wspaniałymi Dniami na podejmowanie resetów.
Dzień Wszystkich Świętych przybliża mi obraz jak różne opcje, pomysły, sposoby na życie mieli ludzie, którzy czynili swoje życie jedynym i niepowtarzalnym, życiem z jakąś myślą przewodnią, jakąś ideą, jakimś posłannictwem, służbą innym, świadectwem a czasami i ofiarą za kogoś....
Ten dzień lepiej nawet niż Nowy Rok czy inne święta nadaje się do poczytania o takim zwykłym życiu, chociaż przyjęło się mówić tak jakoś sztywno o " żywotach Świętych"...Przez to, że równocześnie ze mną żyło paru Świętych, zaskoczyłam samą ideę życia świętego...
Matka Teresa z Kalkuty, jej pomysł na życie to pomoc tym, którym nikt już nie chce pomóc..
Ojciec Kolbe, ofiara życia za ojca dzieciom...
Jan Paweł II wzór ciepła, uśmiechu, otwartości na innych, wzór starzenia się, działania i z chorobą...
Dzień Zaduszny i wspominki znanych nam z literatury, historii i bliskich też, którzy nas wychowywali, kształtowali, kochali, wspierali, żyli, po prostu byli....Ten dzień przypomina nam o ich koncepcjach na przeżycie życia...I możemy z perspektywy grobu i dni zobaczyć, które z nich były słuszne, dobre, wartościowe a które zostawiły ruinę i zgliszcza....
Rodzi mi się wtedy zawsze mnóstwo pytań. Jedno z nich właśnie w tym roku dotyczyło mojej DIETY! Mama martwiła się o moje zdrowie, moją tuszę i kondycję zapominając o sobie... Minął rok i żal, że jej już tu nie ma ale i pytanie:
Jak długo Ty Małgorzato będziesz jeszcze tutaj, dla swoich dzieci, dla innych, dla jakiś koncepcji, swoich idei, jeżeli nadal będziesz dźwigać te 35kg nadwagi, bez sensu, z głupoty, w trudzie i bólu, niszcząc swoje zdrowie, serce, stawy i wybierając się w przyspieszonym tempie na drugą stronę do Mamy?
Czy widziałaś kogoś Inteligentnego, kto zarzuciłby sobie z własnej i nieprzymuszonej woli wór ziemniaków na plecy i tak z tymi ziemniakami chodził cały dzień, spał, spacerował, tańczył, kochał, pracował?
Czy nie byłoby super gdybyś jednak zapatrzyła się trochę na wzór życia ludzi, trochę na świętych i zobaczyła do jakich poświęceń byli zdolni aby móc dać przykład innym swoim wartościowym życiem...Czy gdybyś zostawiła chociaż 30% swojego pokarmu głodnym na świecie, zużyła mniej energii do jej wytwarzania, przetwarzania i gotowania, czy to nie byłaby fajna koncepcja? Przecież to nie chodzi o Ciebie, o egoizm ale o innych?
ZROZUMIAŁA!
elkada
6 listopada 2014, 13:03Niestety nie starcza nam czasu tylko dla SIEBIE!
Grendi
5 listopada 2014, 08:07Tak, warto czasem się zatrzymać i zadumać się w sobie, poukladać na nowo swoje priorytety.... i dązyć do spełnienia ciesząc sie kazdym dniem :) buziaki :)
Nakonieczny
5 listopada 2014, 09:18Jesteśmy jednomyślne...Dużo serdeczności i Buziaki:))
MagiaMagia
4 listopada 2014, 14:33Wybralam 1 listopada w tym roku na dzien przeprowadzki za granice i jakis symboliczny poczatek. Oby wystarczylo mi wiary, bozego i ludzkiego wsparcia oraz nadziei by pewien pomysl na dalsze ciekawe zycie tam zrealizowac.
Nakonieczny
5 listopada 2014, 09:19Powodzenia na Nowej Drodze Życia, dużo wsparcia Ci życzę i opieki Bożej.... Trzymaj się. Buziaki :))
mefisto56
4 listopada 2014, 06:37Małgosiu !!! To takie proste i oczywiste i jednocześnie takie trudne !!! Ale my jesteśmy waleczne dziewczyny i się nie poddamy , póki nie zwyciężymy !!! Trzymam kciuki i serdecznie pozdrawiam !!! Krystyna
Nakonieczny
5 listopada 2014, 09:25Jest to bardzo trudne, bo to nie jest plan na rok czy dwa, to trzeba zaakceptować jako nasze życie, nie na jakiś czas, ale na zawsze! :))A to jest jak budowanie się od nowa,kiedy jesteśmy już ukształtowane i działo się to przez dziesiątki lat....Trudno zburzyć siebie do dna, trzeba zrobić nie lifting tylko ale stworzyć się od nowa...Mądra, rozsądna, skoncentrowana, dostrzegająca co jemy. Musimy skupić się na sobie, a to jest bardzo trudne, jeżeli dotychczas byłyśmy dla innych....Buziaki Krystynko:))
kamaopr
3 listopada 2014, 23:573mam mocno kciuki za poczatki xD
Nakonieczny
5 listopada 2014, 09:26Dziękuję serdecznie i dużo buziaków:))
DianaS2014
3 listopada 2014, 22:21Świetna refleksja nad życiem z uwzględnieniem jego rozbudowanej fizycznej strony, zabijającej ducha i równowagę pomiędzy nimi, a przynajmniej ograniczającej go. Zajadanie nudy, kłopotów, wreszcie jedzenie dla przyjemności samego jedzenia – rezultat opłakany. Odchudzanie zaczyna się w głowie i dlatego Twoja refleksja jest nie zwykle cenna i budująca - to wstęp do co najmniej połowy sukcesu. Świetnie to ujęłaś, podpisuję się pod każdym słowem i proponuję byśmy podjęły wyzwanie 50%, czyli w skrócie ŻP. Pozdrawiam i do boju!
Nakonieczny
5 listopada 2014, 09:29Dziękuję Ci Kochana...Właśnie tak jest... Odchudzanie jest w głowie i nie musi być męką jeżeli po prostu jest naszą częścią a nie modą, naciskiem bliskich, życzeniem męża...Dużo serdeczności i buziaków:))
renianh
3 listopada 2014, 21:17Wspaniale w niekonwencjonalny sposob potrafisz podejść do sprawy z Twoja inteligencją dojdziesz do celu bo po prostu tego chcesz ,zadajesz mare pytania ,wyciągasz mądre wnioski .Powodzenia.
Nakonieczny
5 listopada 2014, 09:57Dziękuję Ci bardzo Reniu..Dziękuję za wiarę, za wsparcie. Dużo serdeczności i Buziaków:))
gilda1969
3 listopada 2014, 20:46:))) Dobrze, ze zrozumiała!:)))
Nakonieczny
5 listopada 2014, 09:59Dzięki Jolusiu....Ty jesteś najlepszym natchnieniem, że można. Jeżeli mogłaś Ty, mogę i ja, czyż nie:)))Buziaki :))
gilda1969
5 listopada 2014, 10:02Oczywiście, ze mozesz i Ty! Szczególnie Ty!:))) Boś bardzo pozytywna!:)
Nakonieczny
5 listopada 2014, 10:22Dzięki Słoneczna:))
jolaps
3 listopada 2014, 17:40Jak zrozumiała to do roboty, choć wcale łatwo nie będzie. Ale i tym o których napisałaś też łatwo nie było. Nieś więc swój krzyż w pokorze do celu.
Nakonieczny
5 listopada 2014, 10:00No na pewno, nie jest to łatwe, to wyzwanie z tych życiowych:)) Buziaki:))
ckopiec2013
3 listopada 2014, 15:53uwielbiam czytać Twoje wpisy, mądre przemyślenia, ja mój nadbagaż zawszy przeliczam na połcie słoniny, buziaczki
Nakonieczny
5 listopada 2014, 10:02Jesteś Slodka...Dziękuję i proszę czytaj ile chcesz...Też mam przed oczami te siedem rzędów po pięć kostek masła każdy, które muszę wytopić z siebie:))Buziaczki:))
mada2307
3 listopada 2014, 14:20Pomyślnego resetowania, Małgosiu! Do mnie przemawiały zgubione, albo nabyte, kostki smalcu pewnej vitalijki, ile to by było ich u Ciebie? 140!!! Robi wrażenie??? Ja dźwigam ich nieco mniej, ale też mi przeszkadzają.
Nakonieczny
5 listopada 2014, 10:04Siedem rzędów po pięć kostek masła do wytopienia:)) Tyle...Ale widziałam tu tyle dziewczyn, które to zrobiły, że wraca nadzieja... Dużo buziaków:))
KrystynaW1954
3 listopada 2014, 14:06Twoje rozważania Małgosiu znowu mnie rozczuliły do łez!!! My chyba nie potrafimy sobie zadawać takich mądrych pytań, a nawet jeśli je zadajemy, to ...postępujemy po staremu albo zmieniamy swój stosunek do życia tylko na jakiś czas....Dzień Wszystkich Świętych jest dla mnie zawsze czasem wielu refleksji, ale nigdy nie dotyczyły one mojego odchudzania, nawet gdy ważyłam mnóstwo kilogramów, a przecież to taki ważny czynnik naszego życia.... Miłego popołudnia Ci życzę i pozdrawiam cieplutko!!! :):)))
Nakonieczny
5 listopada 2014, 10:12Ciąg skojarzeń...Mama, jej waga, jej serce, jej ciśnienie, nagły zgon, wylew w pełni sił umysłowych, oczytana, inteligentna, brak troski o siebie,zmartwienie tatem,jego chorobą, braćmi i mną, nigdy sobą....Efekt, chodzę palić świece na cmentarz zamiast chodzić na plażę z nią, rozmawiać, czytać wspólnie książki, kłócić się o politykę tylko, ja,co Mama na to, ciśnienie,serce,choroba i pora zmienić się, żeby chociaż dożyć do wieku Mamy, nie mówiąc o Dziadku, który żył o 16 lat dłużej od niej, ciotki o 14lat dłużej, sąsiadki, którą Mama dobrze się opiekowała o18lat dłużej od niej....I wniosek końcowy taki mi sam wyszedł nad tym grobem... Buziaki :))
lukrecja1000
3 listopada 2014, 13:46Droga Malgorzato pieknie jak zawsze...przelalas mysli na slowo pisane.Te dwa dni Swiat Wszystkich Swietych i Zaduszki maja wyjatkowa oprawe w Polsce.Czas dla zmarlych bliskich,krewnych i dalszych znajomych.Polskie cmentarze plona swiatlem zniczy i pachna chryzantemami i slychac tupot nadchodzacych nog ludzi ,ktorzy jada na cmentarze z calej Polski i z zagranicy..i my ja z mezem wybieralismy sie na dwa dni do kraju.Bilety na samolot wykupione byly od 2 tygodni..Niestety polecial bez nas.W ostatnich dniach pazdziernika dostalismy tragiczna wiadomosc,ktora calkowicie pokrzyzowala plany i zmrozila trwoga nasze serca.Moze dzis cos o tym napisze w pamietniku.To co spotkalo mojego Pysia spadlo tak nagle.Zycie przynosi tak nie prawdopodobne sytuacje...Nagle nasza sielankowa i szczesliwa egzystencja w tych tragicznych dniach calkowicie zmienila sie w czas smutku,niedowierzania i bolu.Caluje Cie Kochana pozdrawiam serdecznie Julita.ps:czytalam kiedys ksiazke-Album ze zdjeciami Jerzego Waldorfa o warszawskich Powazkach.Piekna i pelna pozytywnych opisow starej nekropoli warszawskiej-na koncu byly obszerne informacje o zyciu ludzi tam pochowanych.Niemal o kazdym prawie mozna bylo przeczytac cos bardzo pozytywnego...ale to co mnie zaskoczylo to ,to ze ,,tamci,, ludzie duzo czynili dobra dla innych i pracowali spolecznie w roznych fundacjach.I w wiekszosci zdrobili za zycia tak duzo dobrego.
Nakonieczny
5 listopada 2014, 10:18Waldorf jest ściśle związany z moją młodością, pamiętam jego akcje o restaurację Cmentarza na Powązkach, ale tez pamiętam gawędziarza o muzyce poważnej, to on napisał pierwszą przeze mnie czytaną książką o operach...Bardzo Ci Kochana współczuję i Twojemu mężowi.... Zycie nie jest łatwa i jeszcze do tego takie kruche...Mocno ściskam,dużo serdeczności i Buziaków:)) Małgosia
benatka1967
3 listopada 2014, 13:02oj głupie my
Nakonieczny
5 listopada 2014, 10:19Może nie aż głupie, ale zagubione :)) Buziaki :))