Życie mojego dzieciństwa i dojrzewanie toczyło się w scenerii małego miasteczka, po przewrocie jaki dokonała II Wojna Światowa w całej Polsce, ledwo dotykając stare, dobre, ludzkie, siedziby takich ciepłych galicyjskich miasteczek. Życie dziecka w takim środowisku to jak życie zgodne z opisywanym światem Elementarza. Ala ma kota. To dom i dym. Las i lis. To dom Ali. To ule a to mama i tata.... Było to życie proste, zrozumiałe dla dziecka, przyjazne ale i pełne wyzwań, przygody dla czytelniczki już Tomka na wojennej Ścieżce, W pustyni i puszczy czy Ani z Zielonego Wzgórza....Wszystkie wyrazy chodziły, latały, rosły i były w okół nas...Był wąż i żmija, żaba i ropucha, źródło, potok, rzeka i staw, góra, doliny, szczyty, schronisko, krzyż, przydrożna kapliczka, był słonecznik, mleko, osełka masła, obora, stajnia ale były też auto, motocykl, skuter, kino, teatr, biblioteka, telewizor i fabryka, tartak, sady...
Andrychów w tamtych czasach nie wariował, aby wdrożyć nowości rodem z piekła, ale wspaniale korzystał z tego co daje nowa sytuacja, dbał o edukację, o kulturę, o opiekę medyczną i o rozwój dzieci...Wszystko o czym czytałam mogłam namacalnie, organoleptycznie zbadać na własnej skórze. W klubie sportowym K.S. Beskid- Andrychów, podziwiałam i kibicowałam naszym siatkarzom z I ligi, jeździłam na nartach na orczykowym wyciągu Leskowca. Pływałam w zimnej lak lód Wieprzówce, ale i na basenie pod Pańską Górą, pokrytą na całym południowym stoku sadem. Góra kwitnąca wiosną na różowo....Program kinowy zmieniał się co tydzień a po Kościele o 12 były Poranki dla Dzieci...Był program radiowy, regionalny w Kołchoźnikach ale i mieliśmy radio z zielonym oczkiem a od 3 klasy telewizor w holu Domu Kultury, gdzie godzinami wpatrywaliśmy się w "Przerwę na stacji łącz", potem wszystkie dzieci z bloku schodziły się do sąsiada na Zorro, po piwnicach, ścianach, drzwiach,wszędzie znak ten pojawiał się pisany kredą...Uczyłam się gry na mandolinie, niemieckiego i strzelania z łuku...To z Andrychowa wyjechałam do Wieliczki, Wiśnicza, Krynicy, Rabki, Katowic, Żywca, Gdańska, Kościerzyny, Krakowa, Bielska Białej, Nowej Huty i wielu wielu innych miejsc, czy to na Kolonie czy Obozy Harcerskie. To w Andrychowie widziałam aktorów z telewizora, jak Ćwiklińska w " Drzewach umierają stojąc", słuchałam Reny Rolskiej i Filipinek, oglądałam balet i zdobywałam wiedzę z co miesięcznych lekcji z dziedziny muzyki klasycznej, słuchałam tenorów i divy z Opery Bytomskiej, Operetki Gliwickiej, czy aktorów z Teatru Starego w Krakowie....Rozwój dzieci w tych warunkach był pełny. Sport, kultura, czytelnictwo, a i o naszego ducha dbały lekcje religii w szkole, strażacy przy Pańskim Grobie, Droga Procesji Bożego Ciała prowadziła przez najważniejszą ulicę miasta pod oknami Milicji...Naszym Biskupem był św. Jan Paweł II i on mnie Bierzmował....
Patrzę na dzisiejsze wyalienowane ze świata dzieci, które mają najlepsze gadżety elektroniczne, pływają w Aqaparkach w zapachu ozonu, jeżdżą po świecie samochodami, latają samolotami ale tak naprawdę świat mają cały czas za szybą....Nikt z nich nie smakował zerwanych przez siebie na skraju polany poziomek, nikt z nich nie wie jak smakuje nagrzana słońcem jeżyna, malina z robakiem, papierówka ukradziona z PGR-owskiego drzewa. Nie wie jak zrobić sobie dżem z płatków róży, jak szeleści łuskana fasola, sypany na dłoń mak z makowej główki. Nikt nie szył sobie lalek-kukiełek do teatrzyku z koca, nie rozpalał ogniska, nie znosił chrustu, nie robił Totemu, strugał wieszaka na menażki, budował pryczy, napychał słomą siennika, nie łapał kijanek i nie pił wody ze Żródła.....
Gdyby tylko zabrakło prądu.....zginą?
elkada
21 października 2014, 08:14Przykre to,ale niestety,w tej chwili ,dzieci mają swój wirtualny świat.Stworzony przez play sation,laptop,tablet,gierki w komórce i oczywiście na okrągło telewizor,czołowy ogłupiacz RP.Okrągłe plecki,ślepawe oczki, szpotawe stópki,wysportowane kciuki....maille,SMS-sy,a gdzie życie? Przecieka bez wartości między palcami...Tak,bardzo trudno i wiele samozaparcia trzeba,żeby to zrobić po naszemu..bo kto teraz ma czas ichęci,żeby walczyć..o książkę,spacery,opowiadania historii rodzinnych,jak znacznie łatwiej i szybciej jest tak jak wyżej!
Nakonieczny
21 października 2014, 08:47Widzę to w koło, widzę że nawet w samochodzie oglądają filmy, widzę jak się denerwują jak narkomani gdy ich się odrywa od sprzętu....jak się nudzą gdy nie mają uwiązanych oczu...Pozdrawiam cieplutko :))
moderno
20 października 2014, 10:04Niestety zycie mlodszego pokolenia jest bardziej ubogie niz nam sie wydaje. To zycie bez smakow , zapachow . Mozna je okreslic , ze jest przezywane sztucznie
Nakonieczny
20 października 2014, 18:22O to mi właśnie chodzi, że te biedaki jedzą chemię, sztuczne smaki,polepszacze, hormony, antybiotyki,którym faszerowany był drób czy wołowina, nawozy w jarzynach, środki ochronne na owocach....., że siedzą przy sztucznym świetle, nie wiedzą jak pachnie las świerkowy nocą, jak pachnie róża w upale....Żal mi ich, ale nic na to nie można poradzić, jazda na wrotkach po chodniku wśród spalin zamiast pieszej wycieczki w czystym powietrzu Bieszczad? Buziaki Sloneczko.... Odpoczywaj i wracaj jak najszybciej w lepszej kondycji....:))
jolaps
19 października 2014, 20:48Dla mnie cokolwiek by nie mówić i pisać to nasze dzieciństwo było bogatsze, naturalne i przede wszystkim nasze. Nasi rodzice nie mieli Zorro ani TV , rzadko radia i też wspominają swoje dzieciństwo cudownie. Moje dzieci miały i TV i radio i odtwarzacze i internet ( straszy syn w szczątkowym zarysie ) i miały również stan wojenny a jedyne książeczki do czytania były w języku rosyjskim. Młodszy syn urodził się w kapitalizmie i miał całkiem inny start. Życie bardziej wygodne, nowoczesne ,ale fakt , pozbawione natury. To już było moje zadanie i chyba mi się udało mu to pokazać i chyba to polubił bo na wakacje woli się szwendać z plecakiem niż siedzieć w kurortach. Każde pokolenie ma inne warunki. A my możemy wspominać, wspominać i wspominać. A prądem się nie przejmuj . Są generatory :)))
Nakonieczny
20 października 2014, 07:53Na pewno dzisiejszy świat dla nas Polaków jest piękniejszy, bardziej otwarty, ciekawszy i dający więcej możliwości, ale i więcej wyzwań...Mój wpis dotyczył tylko dzieciństwa, tej bazy kiedy dziecko się kształtuje i gdzie uczy się miłości, przyjaźni, zasad, stosunku do przyrody, zaradności i samodzielności. Ty to wiesz i stąd plecak, wysiłek, odkrywanie świata a nie życie w ułudzie, podane na tacy... Kurort jest sztucznym światem jak Gdańsk w Sezonie.....Jarmark...a Życie jest sztuką wyborów i podnoszenia z upadków; )) Dziękuję serdecznie za wpis. Buziaki :))
Mayan
19 października 2014, 14:42Zginą a przynajmniej będzie im bardzo ciężko. Gdyby zabrakło prądu a w ślad za tym po kilku dniach połączeń telefonicznych, internetu...zupek i ciast w proszkach..Mc Donalda itd... mam nadzieję, że nigdy do tego nie dojdzie. :)))
Nakonieczny
20 października 2014, 08:03Jola ma rację, będą fabryki generatorów pewnie, chociaż nie ma szans przy ich mocy na windy, oświetlone autostrady i pracę elektrowni atomowych.....ale nie o prąd tak naprawdę mi chodzi o zbyt częstą sztuczność życia, o życie i pracowanie całe życie przy sztucznym świetle, mieszkanie w azbeście, pyle po dymnicowym w wielkiej płycie, o rzekach ściekach, o zachwaszczających się lasach, o internecie zamiast przyjaciela, o gotowce zadań domowych i plagiaty.... O to, że dzieci bez telewizora, tabletu, gier nudzą się....Buziaki Ewciu :))
ewakatarzyna
19 października 2014, 09:03Oj, masz racje. Pieknie piszesz.
Nakonieczny
20 października 2014, 08:17Dziękuję serdecznie:)) Buziaki:))