Wczoraj byłam na koncercie, o którym obiecałam napisać. Był to koncert w ramach Jarmarku na powietrzu w tak zwanym Złotym Namiocie. Jak co roku jest kilka scen,na których odbywają się większe i mniejsze imprezy kulturalne.Ta wczorajsza i dzisiejsza, na której niestety nie jestem należą do kameralnych. Jak widzieliście na zdjęciu scena była w metalowej altanie, na ulicy Grobla I. Zostały postawione tam krzesła, po bokach stoją drewniane siedziska-ławy uliczne, a i tak połowa ludzi stała, huśtała się do rytmu i wytrwała przeszło półtora godziny. Siedziałam na delikatnych plastikowych krzesełkach z niejaką obawą, że moja masa może je zniszczyć, ale pewnie te siedem kilo mniej pomogło, bo wysiedziałam bez nieszczęścia. Koncert był na bardzo wysokim poziomie. Na fortepianie i harmonii ( ciekawa jestem, kto z Was słyszał ostatnio harmonię koncertową na żywo) rewelacyjnie grał mąż (Radosław Kruszyna) ślicznej szczuplutkiej wspaniale grającej skrzypaczki (Małgorzata Siewierz),towarzyszył im też super grający kontrabasista Jarosław Stokowski świetny i w muzyce operowej i jazzowej. Czy ktoś może wyobrazić sobie jak brzmi w takim zestawie instrumentów Glena Millera Czata nowa Czu czu ? Rewelka! Ciężko było siedzieć na tym krzesełku, nogi same rwały się do tańca. Utwory były bardzo różne, poważniejsze też, jak Medytacje z Opery "Thais" Masseneta, Tańce Rumuńskie Bartoka, wspaniałe melodie charakterystyczne dla Bałkanów jak Macedonia, Prawy do Lewego... Ale największą ozdobą tego kwartetu była zgrabna, szczuplutka, wysoka, piękna Śpiewaczka po Gdańskiej Szkole Muzycznej o wspaniałym silnym głosie Karolina Karcz.
Ogromną radość sprawiły mi wykonywane przez nią pieśni, arie i przedwojenne piosenki miłosne. Znane na pewno każdej z Was, a przynajmniej Waszym mamom i babciom. Bo kto nie zaśpiewał chociaż raz Hanki Ordonówny "Miłość Ci wszystko wybaczy". Przy aplauzie i brawach publiczności pewien młodzieniec z przyklękiem poprosił na scenie o rękę dziewczynę i został przyjęty, wołaliśmy gorzko, gorzko a od wykonawców dostali w prezencie doniczkę Mięty aby czuli do siebie przez całe życie miętę i utwór " Nie kochać w taką noc to grzech:
Można
zamknąć serce przed miłością
I uczynić najsilniejszą z twierdz
W taką noc ktoś jakby więzy rozciął
Miłość sama wkrada się do serc
Nie kochać w taką noc to grzech
Gdy sercu serca brak
Bez tego pusty dźwięk ma śmiech
I wino traci smak
Nie kochać w taką noc to grzech
Gdy tęsknią serca dwa
Gdy ktoś miłości wart jak ty
Ktoś o niej śni jak ja
Czy dzień, czy wiek cię znam
To przecież rzecz obojętna
Przyjemnie z sobą nam
W tę dziwną , pijaną noc
Nie kochać w taka noc to grzech
Kochajmy póki czas
Niech miłość wejdzie w krew i myśl
Niech porwie dziś i nas!
Świat zatonął w księżycowej ciszy
Nad głowami mlecznej drogi szlak
Noc jest blisko, noc miłością dyszy
Serce w piersi tłucze się jak ptak
Nie kochać w taką noc...
Były jeszcze Ada, Przetańczyć całą noc, Nasza jest noc i aria Julii z Romea i Juli Gunoda...Nastrój romantyczny, wieczór ciepły, prawie, że gwiaździsty, otoczenie przeogromnego Kościoła mariackiego ze złotym zegarem, podświetlonymi budynkami i romantycznymi latarniami jak dawne gazowe latarniami.
Brakowało tylko kogoś....., bo nie kochać w taką noc, to nie grzech, to śmiertelny grzech!
|
dede65
8 sierpnia 2014, 21:14oj marzy mi się taki koncert i to bardzo, ostatnio tylko na urlopie, miałam okazję posłuchać trio muzyków Białorusinów grających na ulicy ( 2 gitary i saksofon, który uwielbiam) sądząc po wirtuozerii wykonania to wykształcenie muzyczne nie było im obce, a grali największe standardy, rozstrzał repertuaru ogromny, a przyjemnośc słuchania wielka ;)))) Nie ma to jak muzyka na żywo :)))
Nakonieczny
9 sierpnia 2014, 09:38Całe szczęście, że coraz częściej można to zobaczyć i posłuchać. Kiedyś byłam w restauracji na Ogarnej, Kresowa, stolik pod drzewem i Pani z Rosji o rewelacyjnym kształconym głosie umilała nam czas oczekiwania na posiłek śpiewając Romanse rosyjskie z naturalnym zaśpiewem. Kupiłam jej płytkę po obiedzie. Trzeba wspierać artystów. Ona na pewno skończyła konserwatorium.... Buziaki:))
lukrecja1000
8 sierpnia 2014, 07:09Ja uwielbiam Mieczyslawa Fogga:) pracowalam w Teatrze wielkim w Warszawie i mam piekne wspomnienia z obcowania z baletem i opera.Pozdrawiam serdecznie Jula
Nakonieczny
8 sierpnia 2014, 07:18I to jeszcze jedna duchowa więź, która nas łączy, okazało się, że muzyka poważna,operowa, baletowa wywołuje u mnie gęsią skórkę. Dawniej nie było możliwości jej słuchać na co dzień i człowiek nie był na nią uwrażliwiony. Dzisiaj przy Trawiacie płaczę, a najlepiej zasypiam przy Intermezzo....Buziaki siostro duchowa :))
elkada
8 sierpnia 2014, 00:03fajne takie imprezy na wolnym powietrzu,w taki upał super sprawa
Nakonieczny
8 sierpnia 2014, 07:19One są w Gdańsku naprawdę bardzo często, buziaczki :))
Grubaska.Aneta
7 sierpnia 2014, 23:16Coś ostatnio w modzie sa te plenerowe spotkania, np wyświetlanie filmu na dużym rzutniku przy centrach handlowych.
Nakonieczny
8 sierpnia 2014, 07:20Zwiększa się obycie ludzi i chęć poważniejszych rozrywek a i artyści szukaja okazji do zaprezentowania się i do reklamy :)) Buziaki :))
Mayan
7 sierpnia 2014, 22:25Piękny wieczór. Też bardzo lubię stare piosenki. Kolejnych miłych wieczorów życzę :)))
Nakonieczny
8 sierpnia 2014, 07:23Dziewczyna naprawdę miała przejmujący głos i dużo mi przypomniała, sięgnęłam sobie do tekstów i mogę teraz śpiewać, czytaj gimnastykować się tak jak lubię. Śpiew to 167 cal spalone.... :))) hi, hi