Obserwując siebie od kilku lat,podjęłam mniej lub bardziej żałosne próby zapobieżenia katastrofie, która z każdym kolejnym kilogramem nabieranych zapasów była więcej niż pewna. Mój kapitalik podwoił się, a po przekroczeniu setki wyrzuciłam wagę i kupowałam ubrania coraz częściej na targowiskach, gdzie nikt nie przejmuje się tym co aktualnie w modzie światowej widać a tym co wokół chodzi. Od dwóch lat bujałam się wokół 115kg, mimo wytresowania w sobie 5-ciu posiłków, zwielokrotnienia ilości spożywanych warzyw, zrezygnowania z cukru do kawy i herbaty, ciast, lodów itd. Te wszystkie próby nie były systemowe, były to doraźne próby załatania dziury w kole Mercedesie plasterkiem gumy do opony rowera. Oczywistym było, że na najbliższym zakręcie strzeli z hukiem.Te próby nie były podjęte z przekonaniem, że moje życie się musi zmienić, że prawie wszystkie nawyki i przyzwyczajenia ostatnich lat muszą się też zmienić, że muszę polubić sprawy i zachowania, które w innych okolicznościach nie były potrzebne i były uważane przeze mnie za naganne albo przynajmniej egoistyczne, fanaberie, dziwactwa. Krótko mówiąc musiałam zaakceptować ćwiczenia fizyczne, dla ćwiczeń... Koszmar, bezsensowne bieganie po bieżni, kręcenia rowerem przed telewizorem, czy wyciskania jakiś ciężarków. Sprawa dla facetów, mięśniaków, karków...To dla mnie było tak idiotyczne i pozbawione sensu, że trudno komuś to sobie wyobrazić. Sport, ruch uwielbiam ale jako zabawę zbiorową, gra w siatkówkę, kosza, wyścigi w bieganiu, taniec towarzyski, piesze wędrówki po szklakach, jazda na nartach, na rowerach itd.
,Tyle, że Tytanik był z coraz większymi zapasami, niesterowalny i nie miał szans już podskoczyć na fali. Ale w tym roku w Sylwestra,gdy waga poświąteczna pokazała mi 117kg nastąpiło OLŚNIENIE
Co dalej? Dokąd płyniesz Tytaniku z falami życia, dokąd dryfujesz? Mapy wyraźnie pokazują, wpływasz na pola gór lodowych i to tylko kwestia czasu, kiedy z nimi się spotkasz, zawał, rak, cukrzyca, szpitale, bezwładność, kule, wózek i ciężar dla dzieci aż do destrukcji, katastrofy? Wtedy pojawiła się decyzja.
Basta. Łapię za koło steru i zawracamy skąd przyszliśmy, wracamy do siebie, do domu, do swoich marzeń, celów, planów, do swoich radości, do życia.
Tytanik jest ogromny, siła pędu przy takiej masie niemożliwa do nagłego wyhamowania. Można tylko powoli skręcać, powoli redukować tempo, powoli zrzucać balast za burtę.
Sama wyhamowałam prędkość nabierania zapasów, sama dokonałam skrętu na drodze życia, sama też zaczęłam zrzucać balast 5kg i zatrudniłam Nowego Kapitana, który wie jak się płynie do siebie.
Mój Kapitan,jak okazało się później, ma ze sobą setki Majtków, którzy pływali po nie jednych Morzach i Oceanach. Razem po 8 tygodniach manewru zawracania do domu zrzuciliśmy kolejne 5 kg i przed nami właściwy KURS, apetyt na życie.
Szerokiej wody Małgorzato!
Wczoraj morze było więcej niż wspaniałe, wiatr znowu szalał, niebo jak raj dla Dyzia Marzyciela. Dzisiaj deszcz i leniwa sobota.
A to dla Was Moi Majtkowie, pomocnicy, pasażerowie. Płyńmy razem. Ahoi!
Pięć mew stanęło w szeregu zastanawiając się czy fale nie wyrzuciły dla nich na brzeg jakieś papu. Nic dla mnie.
Frajda, wywrotki, na przekór falom,na przekór burzom.
Musiałam ubrać szal na głowę, bo wiatr gwizdał mi w środku między uszami.
Wnuczka też szalała.To mały pływak, który nurkował z chłopakami już z rurką w Adriatyku.
Woda cieplutka. Przy tym wietrze najprzyjemniejsze było zalewanie ciepłą wodą.
Niebo dla Dyziów Marzycieli.
Nawet kruki, gawrony i kawki przybyły nad morze.
Zasłużyłam na kwiaty
Mayan
13 lipca 2014, 23:22Śliczne fotki!!! Radosna zabawa. Ta dziewczynka to wnusia? Pozdrawiam serdecznie :))))
Nakonieczny
14 lipca 2014, 04:50Tak ta szprotka,to moja wnuczka, idzie do 3-ciej klasy. To mały pływak i nurek. Ja pływam z głową nad wodą, a ona uwielbia wbijać się w fale,trzeba ją mieć stale na oku. Widzę, że nie miałaś wczoraj spania.:) Za to ja zaczęłam dzień od 3:32 :):):)
adriana100
13 lipca 2014, 21:48Śliczne fotki. Pozdrawiam.
Nakonieczny
13 lipca 2014, 22:07Miło mi. :)
kaja1234
13 lipca 2014, 20:07Witam!Wpisy w Pani pamiętniku są bardzo mądre i dające dużo nam osobom odchudzającym do myślenia!Miłego wieczoru,pozdrawiam:)
Nakonieczny
13 lipca 2014, 20:50A dziękuję, dla Ciebie też.
jolaps
12 lipca 2014, 22:38Na Vitalii jestem już długo i nie jednej Vitalijce kibicowałam. Najbardziej kibicowałam elesial. Schudła 30 kg. Jest w Twoim wieku. Zajrzyj do zakładki " oni schudli ". To bardzo motywacyjne.
Nakonieczny
13 lipca 2014, 20:55Jest już moją znajomą tutaj, mnie też bardzo zainspirowała ale te jej skoki na skakance to genialne. Ciekawa jestem, kiedy mój tyłek tak oderwie się od ziemi. Na razie mam problem nawet aby ubrać nogawkę od spodni stojąc na drugiej nodzei ubieram spodnie na siedząco.
gilda1969
13 lipca 2014, 21:16Tak tu podczytuję Was, kochane i się uśmiecham radośnie. Jolaps ma rację, innych wyniki są bardzo motywujące. Oderwie się pupa Twoja od ziemi, oderwie - mówię Ci Małgorzato:) Ja też schudłam 30 kg. i dobrze wiem, co mówię:) Nawet dzisiaj wyszperałam porównawcze zdjęcia sprzed tych 30 kg. Można, naprawdę można, w każdym wieku można, jak człowiek się tylko uprze:) Pozdrawiam Was serdecznie:)
Nakonieczny
13 lipca 2014, 21:39Dzięki za wiarę. ja po tych dwóch miesiącach też jej pomału nabywam.:)
elkada
12 lipca 2014, 20:02Jakbym czytała własną historię tylko mój Titanic ważył 125 kg przy wzroście 160 cm czyli jak ja to nazywam wzrostu siedzącego psa,u mnie niestety opamiętanie przyszło trochę za późno:2 udary,zawał, brak chrząstki w kolanach i uszkodzona łękotka,dobrze dziewczyno,że w porę się opamiętałaś i zmieniłaś kursJak patrzę na Ciebie taką pluskającą się w Bałtyku-niezła foczka z Ciebie
Nakonieczny
13 lipca 2014, 21:02Twój wzrost to jest norma kobiet w Twoim wieku, nasze mamy były jeszcze niższe. Moja babcia, mama, jej siostry, nawet siostry mojego męża miały ok.152cm. Nie musisz mieć z tego powodu kompleksów. Z powodu tak licznych dolegliwości i cierpień jest Ci na pewno trudno walczyć z wagą. Podziwiam. Dziękuję za tę foczkę, to takie miłe, że nie Kaszalot.
lukrecja1000
12 lipca 2014, 15:31..hi..hi i ja tam bylam i na plazy z Toba chodzilam,dziekuje za urocze wirtualne szalenstwa nad morzem..w Szwajcarii morza brak;)Jak zawsze opisy pelne cudownych refleksji i osobistych przemyslen..buziaki nasz nie zatapialny Tytaniku:)
Nakonieczny
13 lipca 2014, 21:07Dużo, dużo buziaków. Czułam ten Twój oddech koło siebie. Zagrzewał mnie do skoków. :)
gilda1969
12 lipca 2014, 15:30Małgorzato, czy jha Ci już mówiłam, że uwielbiam Twoje wpisy?:) Są dla mnie duchową ucztą zilustrowaną pięknymi fotografiami. Są też i motywacją i jakims rodzajem siły, którą czerpię czytając zawsze Twój Pamiętnik. Niezwykle inteligentną i mądrą kobietą jesteś, a Twoje spostrzeżenia i obserwowanie swiata podajesz tak, że chce się jeść to garściami i wcale nie utuczy!:)))
Nakonieczny
13 lipca 2014, 21:09Smacznego, jedz do woli, mi nie ubędzie.:)
ckopiec2013
12 lipca 2014, 12:34obrałaś dobry kurs , trzymaj się go, ja żeby schudnąć muszę mieć bat nad sobą, buziaki
Nakonieczny
13 lipca 2014, 21:11No właśnie Wy wszystkie i Ty jesteście moim batem, bo przecież nie mogę zawieść jak tylu mi kibicuje, czyż nie?
zakompleksiona113
12 lipca 2014, 11:47Bardzo przyjemnie czyta sie Pani pamiętnik :) Jest Pani super motywacja, pozdrawiam :)
Nakonieczny
13 lipca 2014, 21:13Na imię mam Małgorzata. Mów mi po imieniu, proszę. :)
zakompleksiona113
13 lipca 2014, 21:45Ja jestem Agnieszka :) Malgosiu czekam z niecierpliwością na kolejny wpis :)
renianh
12 lipca 2014, 11:29Masz lekkość pisania ja umysl scisly zawsze tego innym zazdrościlam :) W takich pieknych okolicznościach przyrody łatwiej będzie płynąć we właściwym kierunku zwłaszcza z dobrym kapitanem sluchaj go a nagrodą będzie zdrowie sprawność fizyczna i radość. Ja zdecydowanie wolę ćwiczenia same w sobie eiem ze one sa dla mnie a nie przy okazji sprzątania koszenia itp wychodzi na to ze len jestem :)
Nakonieczny
13 lipca 2014, 21:22Ja jestem umysłem ober ścisłym, skończyłam politechnikę, zawsze pracowałam jako inżynier, nienawidzę zakupów w dużych sklepach i robię je jak faceci, co pod ręką, pytam tylko o rozmiar, nie wybieram, nie przebieram, nie maluję się, babskie gatki mnie nużyły, interesuję się techniką i polityką. Ten pamiętnik to jest nowum w moim zachowaniu. Piszę go głównie dla siebie, aby to było systematyczne działanie i utwierdzanie się w słuszności w podjętej decyzji o kursie na zdrowie. Ale miło mi, że to co piszę jeszcze jest ciekawe, Dziękuję Ci za wsparcie.
marii1955
12 lipca 2014, 09:32Bardzo ciekawie , wręcz poetycko opisałaś swoje zmagania i walkę O SIEBIE . Czytając to , uśmiechałam się pod nosem i pomyślałam , jak fajnie ujęłaś tu porównania - morze, kapitan, ster ... Twoje mądre rozmyślania zwyciężyły ... Życzę Ci aby Twoje morze było spokojne a Ty radośnie i z zapałem popłyniesz do swojego celu :) Pomyślnych wiatrów Małgorzatko :) Buziaki :)))
Nakonieczny
13 lipca 2014, 21:26Buziaki Marysiu, Dziękuję za dobre życzenia, Dużo dobrego i Tobie życzę.
moderno
12 lipca 2014, 09:25Małgosiu , trzymaj się obranego kursu , steruj i kontroluj swój statek a wszelkie przeszkody pozostawiaj na boku aż wreszcie dopłyniesz do swojego szczęśliwego portu. Pa
Nakonieczny
13 lipca 2014, 21:27Sama jestem sobą zadziwiona. To chyba przez Ciebie miedzy innymi. Buziaki.
KASI2013
12 lipca 2014, 09:11dobry kurs :) życzę wszystkiego najlepszego
Nakonieczny
13 lipca 2014, 21:28I Tobie nawzajem życzę. Małgorzata