Witajcie;) Ja , jak zawsze opóźniona o kilka miesięcy. Nie robiłam wpisów bo wpadłam w ,,lekką'' depresję . Dzisiaj mogę stwierdzić ,że jest już ze mną lepiej, ale do rzeczy . Przez kilka miesięcy gdy nie byłam obecna na vitalii schudłam 3,9 kg. Jest to dla mnie duży sukces , ponieważ pozwalałam sobie niekiedy na coś słodkiego co zazwyczaj nie skutkuje korzystnie na sylwetkę.Jadłam tak jak zawsze: w różnych odstępach czasu, dużo pełnoziarnistych , mlecznych produktów warzywka, owocki i te inne pierdołki co zaleca każdy dietetyk. I co ?? I jest sukces ;D.
Dobra z diety tyle. Teraz wam opowiem co tam u mnie. A wiec prawko zdane ...umęczyłam się ale zdane. Teraz śmigam furą taty bo mama swojego ,nowego nie chce mi dawać ale dobry i tatkowy samochód ;). Z M... poprawiło się . Byłam dwa razy u niego w Warszawie i muszę przyznać ,że jak pojechałam tam pierwszy raz to było cudnie w porównaniu z pierwszym. Postarał się chłopak. Wysprzątał całe mieszkanie, na kolacje zrobił mi naleśniki (light bo wie,że jestem na diecie), czerwone winko, świeczuszka . Kochany mężczyzna. Gdy byłam drugi raz na weekend został jego współlokator i wiecie ....to już nie to co być samemu w mieszkaniu .
Tak patrzę ,że strasznie dużo mam do pisania i chyba muszę tak pobieżnie opowiadać. 25 stycznia miałam studniówkę ...nie byłam jako tako ze studniówki zadowolona bo zespół ,który nam ,,przygrywał' szybciej dostałby licencję na zabijanie niż na śpiewanie,ale na swojej studniówce trza tańczyć to jakoś tam dęsiliśmy pyknę wam foteczkę potem...
Z bursy przenoszę się na stancję . Mam tak mało czasu aby przygotować się do matury . W bursie jest głośno i nie dam rady się tam uczyć .....ale mój tata nie mógł tego zrozumieć i nie pozwalał mi się z niej wynieść ...... to dłuższy temat do poruszania.
Śpieszę się troszkę dlatego ten wpis taki chaotyczny. Dobranoc dziewczynki. Dobrej nocki ;)