Dzisiejszego dnia nawet nie skomentuję, bo mi wstyd przed Wami.
Chodzę nieustannie głodna, nieustannie!
Albo jutro pozbieram się do kupy, albo zaprzepaszczę to, co udało mi się wypracować.
Idę intensywnie pomyśleć nad swoim zachowaniem, zdecydować, czego tak naprawdę chcę. I ustalić sobie plan na kwiecień.
W zeszłym roku zawaliłam swoją dietę dokładnie 29 marca.
Były święta. Zaczęło się niewinnie, potem ciasta, ciasteczka, desery świąteczne. Potem byłam na weekendowym wypadzie nad morze - alkohol, pizza itd. I do diety nie wróciłam.
Aż do 22 stycznia tego roku.
Obżarłam się dziś jak nienormalna, ale nie mogę pozwolić, aby i w tym roku 29 marca stał się przeklętym dniem!
Ewa_eL_Ka
1 kwietnia 2014, 12:17Oj ja też miałam ciężkie dni - 29 i 30 marca to była masakra. I przez to 2 kg więcej na wadze w poniedziałek ! Na szczęście wracam (kolejny raz ;) ) na właściwe tory :)
Himek
30 marca 2014, 10:46Najgorzej właśnie przed świętami i w trakcie. Postaw sobie jasne cele, wyznacz nagrodę jeśli trzeba, a nawet karę. Ale Ty masz i tak super figurę. :P
kawomania
29 marca 2014, 21:26No to cheat day na ten miesiąc zaliczony, a teraz spinamy pośladki i kontynuujemy! Dawaj, dawaj, my możemy, to Ty też, powodzenia :)
mistakes
29 marca 2014, 19:54hmm ale nie masz jakiś skoków wagi co nie? tylko się trzymasz na jednym poziomie ? wiesz... ogólnie jeszcze nikt nie zakazywał jeść w jakiś tam granicach, bo to dotyczy osób, które mają skłonność do tycia (czyt. np, ja) może.. hmmm ograniczaj to do minimum... silna wola.. to jest chyba odpowiedź na to wszystko
mistakes
29 marca 2014, 19:49powiem Ci tak, że ... znajdź coś co pokochasz. 60 kg to nie jest dużooo !! Nie chodziło mi o demotywowanie cie , broń Boże.. chodziło mi o to, że.. ćwiczenia uspokajają , uwalniają emocje . nie zmuszaj się.. ustal sobie np godzinę tygodniowo.,.. po miesiącu po dwie godziny następnego po trzy , cztery.. az... zobaczysz, że tak cię tak pochłonie, że będziesz chłonąć pasję jak automat, paliwo potrzebne do życia... Ćwiczenia nie oznaczają odchudzania... mówią, że to.. pasja.. hobby. ja się w tym pełni zgadzam... Wtedy i uśmiech sam pojawi sie na Twojej buzi :)
nadson
29 marca 2014, 19:51Ćwiczyć polubiłam, zaczęłam nawet biegać, co nawet daje mi przyjemność. Sęk w tym, że lubię jeść, za bardzo ;) Lubię słodycze, inne niezdrowe przekąski też i w tym chyba tkwi cały problem niestety.
mistakes
29 marca 2014, 19:40chcesz znowu się poddać ? znów być nieszczęśliwa ... hmmm niby szczęście może dać jedzenie.. ale wybór pozostawiam Tobie :)
nadson
29 marca 2014, 19:45sęk w tym, że nie byłam nieszczęśliwa, ale jakieś 3kg grubsza. sama nie wiem czego chcę, bo czasem myślę sobie "skoro jadłam co chciałam i ile chciałam i nie ważyłam nawet 60kg, to po co mi te diety i odmawianie sobie wszystkiego". ehh, beznadzieja.