Fuck, fuck, fuck.
PMS mną rządzi.
Ogólnie dziwnie się czuję,
przy okazji poszły dzisiaj 2 kostki gorzkiej czekolady,
5 milki daim i sporo takich czekoladowych jakby M&M'sów.
Zasłodziłam się okrutnie i mam za karę teraz.
Plus jest taki, że oprócz mlecznej czekolady, której nie lubię
nie ma w domu już nic, co by mnie kusiło, a gorzkiej czekolady na razie
nie kupię, bo zamiast zaspokoić nią sobie ochotę na słodkie to było zupełnie
odwrotnie.
Poza tym całkiem dziś nie najgorzej, powiedzmy.
MENU:
1. Śniadanie - 10:00:
budyniowa owsianka z gruszką <3
(mniaaam, mój nowy faworyt śniadaniowy)
Około: 315 kcal
2. II śniadanie - jedzone w ratach od 12:00 do 13:00:
oscypek z grilla z odrobiną żurawiny
pół kromki chleba z ok. 10g Philadelphii Milka
kostka Milki Daim
Około: 240 kcal
3. Obiad - 15:15:
2 kluski śląskie, kawałek mięsa pieczonego w rękawie,
3 łyżki sosu Winiary, mizeria na jogurcie naturalnym
Około: nie wiem jak policzyć mięso, 300 kcal?
4. Podwieczorek - 18:00:
serek wiejski lekki 200g bez śmietanki z cynamonem, łyżeczką wiórków kokosowych, łyżeczką słonecznika
marchewka
no i 2 kostki gorzkiej, 4 milki, przeklęte czekoladowe drażetki
Około: 600 kcal? nie wiem ile miały draże
5. Kolacja - 20:30:
omlet z dwóch jajek i dwóch plasterków szynki
Około: 250 kcal
OGÓLNIE: 1600 - 1700?
na oko totalnie
Żeby nie było, że jestem leniem najgorszym i wpieprzam tylko słodycze
to muszę powiedzieć, że rano wstałam, napiłam się wody i od razu zaczęłam robić dzień 17 z wyzwania! I zrobiłam!
Potem byłam na targach karpiowych z K., tam też zjadłam oscypka,
ale zaraz potem zrobiłam 4km spacer i spaliłam 203kcal.
Więc można powiedzieć, że oscypek i nawet Philadelphia Milkowa odpokutowane.
Po obiedzie drugi spacer - 3,5km, spalone 168kcal
(to akurat te 2 kostki gorzkiej i 4 Milki)
W międzyczasie w domu machnęłam jeszcze 30 przysiadów i 30 brzuszków.
Łącznie przeszłam dziś około 7,5km, lepszy rydz, niż nic.
Jutro nowy tydzień - nowy start.
Muszę się zebrać do kupy, tak dobrze mi szło, nie mogę tego zaprzepaścić.
Dorwałam. Była jeszcze wersja klasycznej Milki, bez orzechów.
Jest smaczna, ale spodziewałam się większego WOW.
Jutro dodam sobie łyżeczkę do owsianki :)
Wczorajsze kwiaty:
I motywator na koniec,
OGARNIJ SIĘ NADSON!!!
Inna_1
10 marca 2014, 16:18Tabelka zaczyna dochodzić do końca;) Ważne że spaliłaś coś z tego co było poza programem;)
Ancur90
9 marca 2014, 20:22No nie przesadzaj, przecież 5 kostek milki to nawet nie dwa rządki, i dwie gorzkiej to całkiem zdrowo. Mogło to mieć max 300kcal, plus draże nie wiem ile zjadłaś. Ładne jedzonko i aktywność :)
ania14021994
9 marca 2014, 19:11jak robisz tą owsiankę? :)