Parę dni mnie tutaj nie było, bo raz, że nie miałam internetu, dwa, że nie było mnie całą sobotę i niedzielę w domu, a wczoraj przeleżałam cały dzień w łóżku z syndromem, zwanym potocznie kacem...
W efekcie nie ćwiczyłam w piątek, sobotę, niedzielę, poniedziałek i dzisiaj. Wpadło też parę niefajnych produktów, jak chałka, dwa rogale, pierogi, czy jogurt pitny truskawkowy z przerażającą ilością węglowodanów.
No, ale nic, świat się chyba nie zawali przez to, mam nadzieję. Jutro z rana biegnę na siłownię, mam zamiar pobiegać chociaż z 45minut, zobaczymy :)
Dzisiejszy jadłospis:
+ na kolację planuję zjeść dwie kromki chleba z pastą z tuńczyka z wody, jajka, cebulki, kukurydzy i łyżki majonezu.