Poczytałam trochę dziewczyn na forum i postanowiłam z planu dietetyka odjąć ok 300 kcal na kilka dni. No i ruszyło. Teraz będę zwiększać już powolutku po 50 kcal dziennie. Zobaczymy :) No i wróciłam już do 4 posiłków. O niebo mi lepiej.
Zachwycona jestem obserwowaniem, jak z treningu na trening coraz mniej trudności sprawiają mi poszczególne ćwiczenia :) Jednak systematyczność jest niezbędna :D No i zdecydowanie bardziej mi się chce, jak mam ten rowerek i wiem, że nie będę musiała biec. Cudo.
A w weekend na Mazury do mojego mężczyzny :D Tam niestety będę musiała biegać, rowerka ze sobą nie zabiorę :/ Ale co tam :) Będę miała trochę ruchu alternatywnego przez cały weekend :D
Motywacja poziom 100% nadal. Smutno mi tylko patrzeć, jak niektórym ona ucieka :( Część dziewczyn z grupy jakby powoli odpada. Trzymam za Was kciuki - mam nadzieję, że zbierze się w Was podobny poziom motywacji :) I wróci Wam siła.
PS. Postanowiłam, że w nagrodę za pierwsze 10 (no, 12, zgodnie z moim planem) kilogramów zrobię sobie pizzę :D Oczywiście na pełnoziarnistej mące, lekkim sosie i z jakimś alternatywnym lekkim serem, ale jednak! To jedyne, za czym NAPRAWDĘ tęsknię.
pelasia87ga1
1 lutego 2016, 18:28Cieszę się, że nie jestem sama ;D Mam nadzieję, że będę tak wytrwała jak Ty
angelisia69
28 stycznia 2016, 04:42;-) oby motywacja zawsze siegala zenitu ;-)