Witajcie! ( o ile ktokolwiek to czyta ;)) Od mojego ostatniego wpisu minęło 2,5 roku, i sporo się przez ten czas wydarzyło. Po pierwsze, od tamtego wpisu, udało mi się schudnąć jeszcze 5 kg w dwa miesiące i ważyłam 60 kg, co w mojej głowie się po prostu nie mieści! Wyglądałam BARDZO DOBRZE jak na mnie. Znajomi i rodzina, którzy mnie nie widzieli dłuższy czas, byli w prawdziwym szoku mojej zmiany, nie mogli się nachwalić, dopytywali i gratulowali, a ja czułam się taka szczęśliwa i dumna!!! To była ciężka walka, ale opłacało się. Ale to było ponad dwa lata temu...
Dziś waga wskazuje ok. 75 kg. Czy dopadło mnie jojo? Wydaje mi się, że nie. Winę za te wszystkie kilogramy ponoszę ja sama. Przez kilka miesięcy waga się trzymała, lecz później kompletnie zaniedbałam swoje żywienie, przestałam ćwiczyć, czy jakkolwiek się ruszać. Dużo imprezowałam, piłam dużo alkoholu, jadłam MNÓSTWO fast-foodów, bywało, że przez trzy dni byłam totalnie odrealniona- najpierw ostra impreza do rana, na drugi dzień mega kac, dużo niezdrowego jedzenia i leżenie w łóżku. Jedyna moja aktywność wtedy to strzepywanie okruszków po kolejnym kawałku pizzy czy chipsach Kiedy ogarnęłam nieco sytuację, było już za późno, po kilku miesiącach takiego życia waga pokazała prawie 70 kg. Zbiegło się to ze zmianami w życiu, przeprowadzką, zmianą pracy i otoczenia, spotkała mnie bardzo przykra sytuacja i musiałam liczyć na pomoc obcych osób, jakiś czas żyjąc w ciężkich warunkach na obrotach zdecydowanie dla mnie za wysokich, mało śpiąc i jedząc kiepskiej jakości szybkie jedzenie.
Można powiedzieć, że dopiero ostatnie pół roku wyglądało względnie dobrze. Z jednym małym minusem. Pracą na nocną zmianę. Pracuję daleko od domu, tracąc na dojazdy ponad trzy godziny dziennie. Mam pracę stojącą, nie wymagającą zbytniego wysiłku fizycznego, chociaż różnie bywa. Ale mój organizm wciąż nie potrafi się przestawić na ten tryb. Nie umiem odespać. Kiedy mam wolne, zdarza mi się spać po 16 godzin!!! Nie mam czasu i siły na przygotowywanie dietetycznych posiłków, nie mam też czasu biegać codziennie do sklepu. Ale próbuję to ogarnąć, gdyż mam cel. I to nie byle jaki! Bowiem za nieco ponad pięć miesięcy zostanę żoną! I nie chcę być grubą panną młodą. Chcę,aby wszyscy sie mną zachwycali jeszcze bardziej niż dwa i pół roku temu. Wiem, że czasu mam mało, dlatego nie ustawiam sobie drastycznego celu. Chciałabym w dniu ślubu ważyć 65 kg. A jeżeli dobre duszki pozwolą mi trochę poszaleć, to 63 :)
W "poprzednim odchudzaniu" ćwiczyłam 5 razy w tygodniu, ale w domu. Były to średnio intensywne treningi. Teraz zapisałam się na siłownię i planuję chodzić na nią 2-3 razy w tygodniu. Byłam już dwa razy, i czuję się z tym dobrze, choć brakuje mi pomysłów jak wykorzystać niektóre z przyrządów ;) Po pierwszej wizycie od razu wybiegłam na powietrze pełna radości tak bardzo, że na drugi dzień dopadła mnie gorączka i katar, więc musiałam kilka dni się podleczyć. Teraz jest lepiej i mam nadzieję, że tak zostanie :)
Uff, ale się rozpisałam, ale sama dla siebie chciałam zrobić aktualizację życiową. Zobaczymy, czy wytrzymam!
Jeżeli to czytasz, to PROSZĘ! Trzymaj za mnie kciuki, abym wytrwała, i się nie poddała. Wiem, że potrafię, już raz to udowodniłam. Wystarczy chcieć!
Pozdrawiam Was serdecznie, i życzę samych sukcesów :)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
CookiesCake
16 stycznia 2017, 11:12Jak już raz Ci się udało, to i drugi raz Ci się uda !! Tylko potem pamiętaj o tym i miej w głowie że jak się zaniedbasz to znowu może Cię to czekać!! ;)
spelnioneMarzenie
16 stycznia 2017, 11:07trzymam mocno kciuki :)
zwolkam
16 stycznia 2017, 10:35Z pewnością dasz radę, powodzenia! :)
Bzyk78
16 stycznia 2017, 08:44jasne , że dasz rade udowodniłaś to 2 i pół roku temu teraz jesteś już swiadoma tego co robić a czego nie :) tak więc nosek do góry i do przodu :* :) powodzenia
Myszak90
16 stycznia 2017, 19:46Dziękuję!!! :*
Nattiaa
16 stycznia 2017, 07:54trzymam trzymam. Ja chodzę na zajęcia grupowe i też jest super, motywujemy się nawzajem :)
Myszak90
16 stycznia 2017, 08:07też rozważam zajęcia grupowe, mam spory wybór u mnie na siłowni, więc może raz w tygodniu się skuszę :)