Białe szaleństwo zdominowało cały dzień! Nowe trasy na nartkach, nowe wyzwania, wrażenia, cudowne wysiłek i odprężenie jednocześnie!!!
A potem... nowy, choś stary znajomy głód. Hm, czasem myślę, że lepiej byłoby leżeć w łózku i się nie ruszać, wtedy by nie nachodził.
A tak na poważnie to jakoś dałam radę. Choć nie powiem, ze zjadłam malutko, za to w kryzysie sięgałam po jabłko, marchewkę i jogurt naturalny, zamiast chipsy czy czekoladę :)