poniedziałek - 76,8 (wzrost o 0,3 w stosunku do niedzieli - przeżyję ;)).
jog. natural, płatki, banan - 250, jabłko 80, marchew 20, mandarynka, 30, zupa z soczewicy 200, jakieś kukurydziane bo nie najadłam się zupą 140, razowiec żytni na zakwasie z białym wędzonym serem i szczypiorkiem 400 = 1120 kcal teoretycznie, jeżeli o niczym nie zapomniałam...
wtorek - 77,3 (kolejny wzrost - o 0,5 kg! Teraz już jestem zdziwiona, tyję od powietrza w pracy? Czy to możliwe żeby waga leciała na domowej pizzy i kompletnych chorobowym bezruchu, a na zupce i owocach hop w górę? Złośliwa oma).
plan: jog. natural, płatki, banan - 250, jabłko 80, marchew 20, mandarynka, 30, zapiekanka zimniczano-szpinakowa (made Luby) 400?? ,domowy budyń z naturalnym kakao 250, średni banan 120, parę krążków 50 = ok 1200, może więcej, bo w tej zapsie trudno policzyć.
środa - 76,5 (powrót do wagi niedzielnej :) jog. natural, płatki, banan - 250, jabłko 80, marchew 20, mandarynka 30, zapiekanka ziemniaczano-szpinakowa (made Luby) 400??, domowy budyń z naturalnym kakao 250, sałatka warzywno-ryżowa 300 = ok 1330
czwartek - 76,5 sałatka warzywno-ryżowa 350, jog. natural, płatki, banan - 250 cdn...
Maya27kc
24 stycznia 2017, 09:52Mi zawsze wzrasta waga przed okresem, albo po krótkim śnie :) Może to te owoce są u ciebie winne, bo przecież bardzo słodkie i łatwo przekroczyć zalecaną ilość... Ale wydaje mi się że jednak głównym powodem jest sama choroba :P Więc na razie się nie przejmuj i kuruj się :)