Co podsumowuję? Ano pierwszy kwartał roku na rowerze:)
Postanowiłam tak sobie podzielić rok w siodełku. :) Pedałuję nieprzerwanie - ale wiadomo, że intensywność będzie mniejsza i większa w zależności od pór roku.
Wynik mógłby być lepszy, ale i znacznie gorszy. W styczniu na 2 tygodnie unieruchomiło mnie zapalenie zatok, w marcu niedoczynność osiągnęła apogeum (i zanim zaczęłam przyjmować lek) przez jakieś dwa tygodnie chodziłam nietomna, po pracy kładłam się spać (w fotelu). Oprócz tego pogoda nie rozpieszczała - parę tras zaliczyłam przy temperaturze -15, wiele pod wiatr, raz podczas gradu, deszczykiem też nie pogardziłam, a ciemności zapadały szybko - dając szansę właściwie wyłącznie na weekendowe jazdy. Mimo to od stycznia do marca udało mi się przepedałować w plenerku 542 km. Zawsze coś.
Teraz będzie tylko lepiej. Wreszcie na spokojnie da się wyruszyć po pracy!!!
Wyczyściłam jedno pole licznika i naliczam na nowo. W kwietniu przejechane149 km i od 3 dni cierpię katusze - bo nieprzerwane opady nie pozwalają nigdzie ruszyć...
Choć wkrótce może to się zmienić. Mam dość pasa z błota na plecach i piaskownicy w głowie - parę dni temu zamówiłam mały sportowy błotniczek Z cukru nie jestem, to i w deszcz będzie można ruszyć
Czy miało być coś o wadze?
No dobra, niech będzie.
Idealnie stabilna od dobrych paru miesięcy. Zołza jedna. Niedobory energetyczne po rowerze uzupełniam co do kęska! Jakby to miała być stabilizacja, byłaby genialna! Niestety nie jest.
Tak więc - właśnie się założyłam - że odstawiam słodycze. Z diety wywalam część węgli. Do roboty - bo się czuję... ukhm, tłusto...
lajtme
15 kwietnia 2016, 20:37Piękine- takie małe imprezowanie.. teraz po roku będzie już lżej! Pozdrawiam i trzymam kciuki za następne lżejsze dni
zeberka363
11 kwietnia 2016, 22:04Dajesz czadu! Powodzenia!
myfonia
12 kwietnia 2016, 07:04Dziękuję :)
basiaaak
11 kwietnia 2016, 09:33Piękne cyferki :) Jak znajdziesz czas to dołącz jeszcze jakieś ćwiczenia. Bo hobby to jedno, a spalanie i modelowanie to drugie. Organizm pewnie już się przyzwyczaił do rowerka. Wiem po sobie, że to już na niego nie działa. Nawet po łydkach nie widzę efektów jak dawniej :( Z racji deszczu w sobotę i wczoraj zrobiłam "dywanówki". No i poczułam, że mam jeszcze inne mięśnie niż te rowerowe :) Powodzenia ze słodyczami :) Ja ostatni raz słodkie miałam w buzi 2 kwietnia. Najgorsze pierwsze 3 dni, potem organizm się odzwyczaja :) (tak sobie to tłumaczę)
myfonia
12 kwietnia 2016, 07:01Największe zakwasy to mam zawsze: nie po siłce, zajęciach na sali, (kiedyś zdarzało mi się tam zaglądać) bieganiu czy basenie - wyłącznie po DYWANÓWKACH! Tylko sama sobie na własnym "dywanie" potrafię tak z premedytacją dać w kość setkami powtórzeń hehe ! Więc coś w tym jest :) No ale na rowerek to ja wsiadam jadę i cisnę :) Czasem mi się nie chce kompletnie - więc to raczej jednak jeszcze ćwiczenia niż hobby :) No i myślę, ze nawet jak sprawia przyjemność - to nie przestaje się spalać :)
Agaszek
11 kwietnia 2016, 09:10No to odstawiamy ;-)
myfonia
12 kwietnia 2016, 07:02Słowo się rzekło! :)
jasnoniebieskijez
11 kwietnia 2016, 08:42Zimą apetyt na jedzenie jest trochę inny ;D Niedobór energetyczny zastąpisz czymś lżejszym, tak jak piszesz wywalasz część węgli ;D Trzymam kciuki :)
myfonia
12 kwietnia 2016, 07:04Dziękuję - teraz tylko słowa przekuć w czyny! :)
MaggieBlond
11 kwietnia 2016, 08:27Wreszcie koniec ze słodyczami?? Świetny wynik na rowerze, ale pewnie w związku z nadchodzącą wiosną, następny kwartał będzie przynajmniej 2x lepszy.
myfonia
12 kwietnia 2016, 07:03Taką mam nadzieję! :) Inaczej - będę nad tym pracować! :)