Dawno mnie tu nie było. Tak mi się wydaje... W telegraficznym skrócie napiszę, że po znacznych perturbacjach zdrowotnych, (łącznie z tym, że lekarz rodzinny "delikatnie" podejrzewał nowotwór), szalejących wynikach hormonów - jestem, zdrowa w dodatku
Na tyle na ile można być zdrowym mając kilka wrodzonych chorób i inne dolegliwości pourazowe... Ale, ale. Nie zjawiłam się tutaj żeby użalać. Przeciwnie. Działać. Choć czuję, że będzie (bo ciągle jeszcze pochorobowo jest) pod górkę bo nawet dawna "dieta", która stabilizowała teraz wywołuje wzrost. To nie powód by biernie się temu przyglądać. Muszę przeciwdziałać. Muszę i chcę. Wracam do starych nawyków notowania posiłków. Nie będą idealne, wiem to, ale będę się starać.Druga sprawa to znalezienie alternatywy dla codziennego pedałowania w plenerze. Ostatecznie stało się.... i o 16 zachodzi słońce. Katastrofen. Nie "kocham" fitnessklubów i siłowni, więc skupię się na domówkach, człapaniu i basenie.
Do roboty!
poniedziałek (77,3 i @)
serek wiejski 200, 2 pomidorki 40, jog. natural 100 + własne musli 150, zupa dyniowa ok 200, darowane grzanki ok 100, banan 100, gruszka, 100, razowiec z warzywami ok 400 = 1390 kcal (ruch = 0, zdycham z bólu przez @)
wtorek:
serek wielski 200, 2 małe pomidory 40, jogurt naturalny + własne musli (z pestkami oczywiście!) 250, jabłko 90, bigos wegetariański ok 150?, razowiec 200, winogrona 120, gorzka czekolada 140, razowiec z łososiem ok 400 = 1590 (ruch = 0, zdycham z bólu przez @)
środa:
razowiec z łososiem, cdn...
angelisia69
9 listopada 2015, 10:35nie ma to jak domowka ;-) zadnych wymowek.Powodzonka,najwazniejsze ze nowotwor to bledna diagnoza