nie komputer, ba, nawet nie kalkulator...
Wiem, wiem, wiem, ale za nic nie potrafię się powstrzymać - dla uzmysłowienia długotrwałości procesu i wagi każdego dnia i chwili - żeby nie przeprowadzić enty raz hipotetycznej wizualizacji utraty kilogramów.
tak więc:
16 II - 78,6
23 II - 77
2 III - 76
9 III - 75
16 III - 74
21 III - 73
No i już. Wyrzuciłam to z siebie :) Teoretyczna utrata 1 kg - to bardzo ciężka praca, racjonalna dieta i słuszna ilość ruchu! Inaczej osiągnięcie tego nie będzie możliwe! Choć wiem, że będą górki i dołki - zakładam taką bardzo optymistyczną średnią. Dla poprawy nastroju od poniedziałku. I biorę się za siebie, bo ostatnie tygodnie... to "przekąski i dojadki" + siesta po pracy. Tak mnie rozleniwiło to wolne, dość tego!
basiaaak
5 stycznia 2015, 17:12O tak, pamiętam, ja też to robiłam... A potem przychodził zastój i wzrost i nic z tej wizualizacji nie wychodziło :( Nie mniej jednak fajnie jest pomarzyć o tej wiosennej cyfrze. A może to nie będą tylko marzenia? :)