- poniedziałek - 80,4 kg
sałatka (lodowa, oliwki, cherry, ogórek, oliwa, przyprawy), 2 marchewki, zupa cukiniowa, banan, morele, tosty i niestety po ataku "niedobrzenia" wafelki. Ruch = zero, atak bólu i gorączki.
- wtorek - 80 kg
sałatka (masłowa, 2 jajka, jogurt naturalny + ksylitol, rzodkiewka i szczypior), lody domowej roboty (jogurt naturalny, mleko, ksylitol, zmiksowane truskawki, zupa cukiniowa, warzywa duszone (cukinia, brokuł, marchewka i garstka makaronu chińskiego), sok owocowy bez cukru, banan, słonecznik i parę pistacji do filmu, 2 jabłka. Ruch - 2 h spacerku, rekreacyjny rower.
- środa - 79,4 kg
sałatka (lodowa, feta, pomidorki cherry, oliwki, ogórek, oliwa, przyprawy), lody jogurtowe, domowe (j.w), sałatka (łosoś okazał się śmierdzący :(, banan, kawa z mlekiem, lecho z fasolką i niestety pod wieczór, chyba przez katar wpadły jakieś małe słodkie jajka, buuu. (aaa, @ przecież idzie). Ruch - 40 km na rowerku po cudnych trasach.
- czwartek - 79,4 kg
Dziś w planie grill, więc muszę się mieć na baczności. Po wczorajszym popsutym łososiu, nie mam ochoty na rybkę. Będzie więc plaster sera do grillowania, pieczone ziemniaczki, bakłażany, cukinia i pieczarki. Bez chleba i masła ziołowego - to muszę sobie zakodować.
sałatka (lodowa + dodatki), grill (j.w), lecho, banan, jogurt i niestety wpadały słodycze -dopadł mnie obcy, gdzie ta @??? Ruch - brak (tabletki p. bólowe na normalne funkcjonowanie).
- piątek - 79,9 kg (kara za grilla, słodycze, a może tylko @? Przyszła wreszcie.)
3 małe marchewki, pomarańcz, jabłko; cdn... bo nie mam jeszcze pomysłu na obiad. Poległam. Obcy i @ rządzili niepodzielnie. Jadłam słodycze, naleśniki, tosty, nawet chipsy... Z normalnych rzeczy pomidorową. Dopychałam się jogurtami. Ciągle coś żułam. Lał deszcz, a mnie bolał brzuch - ruchu 0, totalne zero...
- sobota - na wadze "kara" - 80,3 kg odzyskałam co straciłam. Brawo. Wiadomo, to była tylko utrata wody... wyczyszczone jelita, no ale. Zawsze to 7 z przodu... była.
jogurt naturalny, płatki owsiane, duszone jabłko; 2 marchewki; pomidorowa z makaronem; naleśniki z ?? (jak już zrobiłam wczoraj to zjem...), kanapki z pomidorem, słodycze - polegliwszy... Ruchu - wcale. Ból brzucha i padaka.
- niedziela - 80,3 ale za oknem słońce!!!!!!!!!!!!!!!!
Walczę więc, @ się uspokaja, są szanse, że ten dzień i kolejne tygodnie będą lepsiejsze :) Fatalne menu, przez różne akcje. Ruch - 30 km. na rowerku