A skoro pacjent przeżył pierwszą noc, będzie żył. Sama operacja mało przyjemna ale znośna. Ból straszliwy poczułam tylko przy 6 zastrzykach znieczulenia wbijanych w kość podniebienia.. Generalnie rokowania są gorsze, niż te które słyszałam w oparciu o zdjęcia. Zniszczenie kości znaczne, ale jakieś szanse na ocalenie zawsze są! Tego się będę trzymać i tylko o tym myśleć. Dostałam antybiotyk, pierwsza wizyta kontrolna w poniedziałek. Śmiesznie wyglądam. Nawet nos mam spuchnięty. I jakie mam duże usta, chacha :) Przez to ledwo mówię. Do tego szwy wbijają się w miękkie wnętrze ust i trochę boli. A skoro już tak strasznie marudzę to jeszcze napiszę, że pewnie przez pogodę, stres i późniejszą pobudkę boli mnie głowa, a do tego wreszcie przyszły babodni i boli mnie brzuch!!!! Tyle na nie czekałam. Ale rasowo pomarudziłam. Najważniejsze jednak, że psychicznie jest ok. Choć wiele musi upłynąć czasu do regeneracji i odbudowy kości, czuję, że najgorsze mam za sobą. Drugi kamień spadł z serducha.
Dziękuję Wam wszytskim za wsparcie, kciuki, pozytywne fluidy, ciepłe myśli i... za to że jesteście. Bez Was byłoby źle... Ściskam mocno
basiaaak
5 listopada 2010, 12:33To była najbardziej oczekiwana przeze mnie wiadomość dzisiejszego dnia. Marudź Kochana marudź ile tylko chcesz :) Ja to bym pewnie siadła i płakała :)
Berry1984
5 listopada 2010, 12:25Jeśli humor dopisuje to Ok, a pomarudzić każdemu czasem przysługuje, uffff odetchnęłam jak zobaczyłam Twój wpis, powolutku dojdziesz do zdrowia, ściskam
iZaCzArOwAnYmOtYlEki
5 listopada 2010, 11:23Pozdrawiam