Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
tycie skraca życie - i o!
5 sierpnia 2010
Miałam smagać biczykiem a chyba najprędzej sobie sama go wymierzę. Źle
ze mną. Waga po stabilizacji zaczęła piąć się w górę. Powodem może by
zbliżająca się @ i... nic innego jak własne zachcianki. Chyba jak na
złość po postanowieniu: będę jadła do syta i tylko wtedy kiedy jestem
głodna - paskudne uczucie pustości żołądkowej towarzyszy mi nieustannie,
a uczucie sytości nie nadchodzi nawet po zjedzeniu 0,5 kg bobu (choć
brzuch wyglądał jakbym była w ciąży! Nawet oliwką go posmarowałam w
obawie przed rozstępami!!!).
Jem i myślę o jedzeniu. Nieustannie. Zawsze wtedy gdy jestem na diecie.
Znów dno od którego trzeba się odbić. Ujrzałam dziś znienawidzoną 8 w
środku. Jutro ważenie oficjalne,a ja nieoficjalnie, a całkiem
prywatnie tyję. Brrr co za wstrętne słowo.
Tyjesz Myfonio, tyjesz, ty jesz za dużo!!!
To naprawdę złośliwość tak ze szczerej miłości i sympatii dać odchudzającej się babie na urodziny jej ulubione bombonierki. I jeszcze w rozmiarze XXl. choć ja od dawna takiego nie noszę. (No chyba, że jakiś wyjątkowo mały Chińczyk kroił materiał).