Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
tycie skraca życie - i o!



Miałam smagać biczykiem a chyba najprędzej sobie sama go wymierzę. Źle ze mną. Waga po stabilizacji zaczęła piąć się w górę. Powodem może by zbliżająca się @ i... nic innego jak własne zachcianki. Chyba jak na złość po postanowieniu: będę jadła do syta i tylko wtedy kiedy jestem głodna - paskudne uczucie pustości żołądkowej towarzyszy mi nieustannie, a uczucie sytości nie nadchodzi nawet po zjedzeniu 0,5 kg bobu (choć brzuch wyglądał jakbym była w ciąży! Nawet oliwką go posmarowałam w obawie przed rozstępami!!!).
Jem i myślę o jedzeniu. Nieustannie. Zawsze wtedy gdy jestem na diecie. Znów dno od którego trzeba się odbić. Ujrzałam dziś znienawidzoną 8 w środku. Jutro ważenie oficjalne,a  ja  nieoficjalnie, a całkiem prywatnie tyję. Brrr co za wstrętne słowo.
Tyjesz Myfonio, tyjesz, ty jesz za dużo!!!

To naprawdę złośliwość tak ze szczerej miłości i sympatii dać odchudzającej się babie na urodziny jej ulubione bombonierki. I jeszcze w rozmiarze XXl. choć ja od dawna takiego nie noszę. (No chyba, że jakiś wyjątkowo mały Chińczyk kroił materiał).

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.