Efekty szybko widoczne. Przyrost wagi wprost proporcjonalny do dni spędzonych daleko od forum, daleko od Bebeluszkowatego biczyka.
Znów przychodzi mi obiecać poprawę, jak karcone, zapłakane dziecko, które w tym momencie jest w stanie przysiąc wszystko, byleby mu wybaczono. Tak i ja się czuję, choć ze spokojem pałaszuję kolejne ferrero, bo wszak jestem chora i widocznie potrzbuję takich "witamin". Tak się żałośnie sama przed sobą tłumaczę, ech.
Cele które wyznaczam sobie a ten tydzień to:
- utrzymac ta wagę - tylko tyle!!!!
- wyzdrowieć
- i nie zanudzić sie na smierć ... ( po 3 dniach w domu przeczytałam już wszystkie książki i gazety jakie miałam świeże, wysłuchałam sporą częśc audiobooków, obejrzałam znaczną część filmów, od komputera oraz bardziej boli głowa i oczy, za TV nie przepadam... , weny do malowania nie mam, z resztą oczy bolą już od samego patrzenia w monitor czy druk wrrr, nie wiem co mam ze soba zrobić. Chcę na rower, spacer, basen!!! Aaaa, a łeb pęka...)
bebeluszek
1 czerwca 2010, 20:08i wena ci dopisuje przy tej goraczce! kazda pomoc przy otwieraniu piekarni sie przyda!!! a jakze! mozesz tez co srode popoludnia etnologiczne urzadzac i przy kromce z maslem opowiadac o starych zwyczajach :) hihihi! buzka! ciesze sie ze jestes!
bebeluszek
1 czerwca 2010, 18:07....spij....wykap sie potem...zjedz owocki...a potem zostan faraonem!!!!!! chlodne cmoki w rozpalone czolko!