Opłakana niedziela, leje i pada, pada i leje... ani na spacer, ani na rower - siedze sama jako kołek w domu, bo mój miły wybył do swojej rodziny, a mi się nie chce ruszać...
Śniadanie: danio 160, kawa 20
II śniadanie banan, marchewka, mini homo - 200... słodycz... 150
Obiad: zupka nic warzywna 50
... no i się zaczęło... obżarstwo, dołek straszny. Źle tak 2 dni wolnego samotnie w domu spędzić, źle :( Koleżanka w sobotę odwołała spotkanie, kumpel w niedzielę czasu nie znalazł. Miły do rodziny wyjechał, pogoda fatalna i tak przewegetowałam 2 dni. Wczoraj się jeszcze trzymałam: spacer, ćwiczenie, dieta, dzisiaj porażka... dobranoc. Jutro bedzie lepszy dzień.