A więc tak. Na wstępie powiem, że nie był to bardzo udany dzień (pod względem diety, ale i ogólnym). Mam nadzieje, że to nie jest złowróżbne.
Może mój jadłospis :
śniadanie - dwie garści płatków z mlekiem, malutka filiżanka herbaty;
drugie śniadanie - kanapka (grahamka i masło), połówka zielonego ogórka, mała marchewka, szklanka wody;
obiad - piersi z kurczaka (smażone, w papryce), 1/3 torebki ryżu, marchewka i trochę kukurydzy, do tego szklanka wody;
podwieczorek - wypiłam latte;
kolacja - nie jadłam dziś ponieważ miałam sporo roboty i po ludzku nie zdążyłam, dopiero teraz wróciłam, wypijam właśnie szklankę herbaty.
Mało się ruszałam. W ciągu dnia nie miałam czasu, a mama nie chciała mnie puścić pobiegać samej teraz wieczorem (ze względu na moją nieciekawą okolicę), a nie mogłam nikogo namówić... Trochę się wkurzyłam, bo wreszcie się zawzięłam i chcę to robić, a oni mi to utrudniają, a nawet uniemożliwiają. Ale zapowiedziałam, że jutro idę i koniec. W sumie jedynym moim ruchem było jakieś półtorej, dwie godziny szybkiego marszu... Słabo, wiem, ale jutro będzie lepiej nie ma wyjścia. Przemyślałam sobie motywację, a raczej ją sobie na nowo uświadomiłam i wbiłam do głowy. To chyba tyle co mogę dziś napisać... Oby było lepiej.
Dodaję zdjęcie... Marzenie, mieć taką figurę. Ale zrobię wszystko, żeby choć odrobinę się do niej zbliżać, po maluteńkim kroczku dzień w dzień, tydzień po tygodniu.
muzaa
23 kwietnia 2012, 22:06mam taką nadzieję... muszę mieć, bo bez tego ani rusz! ;)
xxsomeonexx
23 kwietnia 2012, 21:48Zdjęcie motywujące w 100 % ;) ale uda się nam! :*