Pas. Nic mi dziś nie idzie, nawet pani w sklepie nie chciała mi czekolady sprzedać (nie dla mnie ta czekolada! No dobra, w większości nie dla mnie). I nawet nie dlatego, że jestem z gruba albo źle mi z oczu patrzy. Nie i już. Z kodem coś nie tak, nie dla psa kiełbasa, nie dla murkwi czekolada.
Odchudzanie? A odchudzanie ci mordę lizało, cytując nieśmiertelnego klasyka. Kilogram w dwa miesiące to jednak nie jest szałowy spadek, droga wago, ugryźże się we wskazówkę! A przecież codziennie żyły wypruwam - godzina siłówek, godzina cardio, tylko weekendy luźne. Jak żyć, panie premierze? I ja rozumiem, że może i mięśnie rosną, niech one sobie rosną, super, błogosławię i w ogóle, ale heloł? - niech mi tyłek maleje, inaczej umowy niet, Czy tyłek mnie słyszy?
Z plusów: zmniejszyła mi się zadyszka przy tachaniu roweru na czwarte piętro. I oczywiście, że zaraz się się sezon skończy i się nie nacieszę tym brakiem. Nie zmniejszył się tyłek (wspominałam?). W ogóle nie zmniejszyło się nic, żaden obwód, ale to chyba już te drugie plusy.
No i nie żrę. Jak bonie dydy, nie żrę! Owsianeczka, kanapeczka, warzywka, zupki zdrowe, soczki wyłącznie marchwiowe, woda, woda, kawałek kury, ryba, woda, woda, żółw, cztery słonie, świat Dysku... A nie, nie ta bajka. W każdym razie mniej już jeść nie będę, bo to niezdrowo.
Więc cholera mnie bierze. Ja chcę być chuda! Ćwicz, mówili, ćwicz. I co? I guano. Idę czytać.
PS: Czytanie zawsze spoko, zwłaszcza, gdy na tapecie stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął. Ze słoniem. Mój idol.
Piegotka
5 listopada 2014, 20:31Ja tam bym wzięła wagę na tortury... Może zmięknie i pokaże kilka dodatkowych kg w dół ;-)
murkwia
5 listopada 2014, 20:10Wielkie dzięki za dobre słowa. : )
angie65
5 listopada 2014, 00:12Za narrację, cudny język i poprawienie mi nastroju żądam dla murkwi(i?) oszałamiających wyników w odchudzaniu! Amen.
Natasza.89
4 listopada 2014, 23:36Nie zniechęcaj się, walcz dalej. Trzymam kciuki! Pozdrawiam ;-)