Mój dietetyk z trenerem zmówili się i donieśli głównemu szefowi - trenerowi, że podjadam. Zajeżdżam na siłownię, a tam główny bierze mnie na rozmowę. Żadnego motywowania, krzyczenia, kazania, spokojna cicha rozmowa o problemach. Byłam twarda, dopiero po 10 minutach tak się zakręciłam w tych jego pytaniach, że się uryczałam i zaczęłam mówić. Facet czyta ze mnie jak z półotwartej księgi. Nie mam w zwyczaju mówić ludziom o tym co tak na prawdę mnie zżera. W domu to ja muszę wieść prym i decydować o wielu sprawach. Po pierwszym szoku wiem, że było mi to potrzebne. To miłe kiedy trzech obcych facetów przejmuje się Tobą bardziej i oferuje pomoc większą niż "najbliższa" rodzina...
Mam nadzieję, że wróciłam na właściwe tory.
Pozdrawiam i życzę udanego weekendu.
mami30
28 sierpnia 2016, 23:12Ja tez sie zbieram :) Razem razniej. Powodzenia!
KittyKatt
3 sierpnia 2016, 00:23Na pewno wrócisz na dobre tory, ja w Ciebie wierze. Wspaniale, że masz obok siebie takich ludzi :)
Monika123kg
4 lipca 2016, 21:23Trafiłaś na znakomit6ych fachowców :_)
MUMStacha
4 lipca 2016, 23:25To prawda:)
limonka80
3 lipca 2016, 16:26Często to właśnie obcy ludzie potrafią nam pomóc.Nie daj się i walcz.Potrafisz się zmobilizować,bo jesteś silniejsza niż myślisz.Powodzenia :)
kawa.z.mlekiem
2 lipca 2016, 08:47Wracaj na właściwe tory. Ja za Ciebie trzymam mocno kciuki :)
MUMStacha
2 lipca 2016, 09:21Dziękuję:)