Święta miały być bez diety, więc trochę popłynęłam... Przez dwa dni wcinam ryby w każdej postaci (poza śledziami bo w oleju) i kapustę z grzybami. Na wigilię było jeszcze jedno uszko z grzybami...
Najważniejsze, że w wigilię powstrzymałam się od zjedzenia makiełek (klusek z makiem i bitą śmietaną) a stały koło mnie i niemal mówiły: zjedz, spróbuj, tylko troszkę... Otrzymane w prezencie gwiazdorki czekoladowe z nadzieniem karmelowym (przepyszne!) od razu wydałam siostrzeńcowi, ku jego wielkiej radości:)
Wczoraj oblizałam nóż od sernika, bo przecież musiałam podać ciasto rodzinie... Był pyszny, cały dzień o nim myślałam. Wieczorem już niemal nie mogłam się powstrzymać więc poszłam spać.
Ogólnie wczoraj mnie naszło, że święta na diecie to porażka i po co się tak męczyć i w ogóle dno:( Do kolejnych makiełek będę czekać cały rok! Jednak dziś jak w każdą sobotę weszłam na wagę i tam niewiele ale 0,3kg mniej. Biorąc pod uwagę ilość zjedzonego smażonego karpia to świetny wynik!!! Bałam się, że wrócę do setki ale nie:) Chyba aż wskoczę na rower z tej radości!
Wesołego po świętach!!!
mania_zajadania
26 grudnia 2015, 08:52No i są efekty:) Gratuluję powstrzymania żądzy jedzenia. Oby tak dalej!