Mimo mojego okropnego poprzedniego tygodnia, który właściwie był zmarnowany jeśli chodzi o dietę, udało mi się w tym tygodniu zrzucić nadmiar z tamtego tygodnia, i dobić do pierwszego kroku (-3kg)!
Nie jestem tym jakoś strasznie zmotywowana, wkurzam się, że mam dietę od połowy sierpnia, a łączny spadek jaki mam to niecałe 4kg (ważyłam 83,9kg). Wiem, wiem, wszystko zależy ode mnie, ale jest mi naprawdę ciężko.
Nie będę smęcić, mam nagrodę do odebrania za osiągnięcie 1-go kroku, trzymam się, musi mi się udać.
GrajewsKi
25 września 2015, 15:41Aaaa! Byłbym zapomniał... GRATULUJĘ SUKCESU! :-D
GrajewsKi
25 września 2015, 15:39A spójrz na to obiektywnie(j): 1. Od połowy sierpnia minęło niewiele ponad miesiąc, a w zdrowym odchudzaniu mówi się, że maksymalne zdrowe tempo to 1kg na tydzień. Pod tym kątem to całkiem dobry wynik. 2. Każdy (!) spadek to sukces. Robisz krok do przodu, czyli robisz krok w dobrym kierunku. 3. Nie umniejszaj swojego osiągnięcia. Najtrudniejszy pierwszy krok! A ten masz już za sobą. 4. Mam propozycję, by obok zdrowej dyscypliny być dla siebie łagodnym. Bądź dla siebie łagodna. Pogłaskaj się czasem. 5. To jest miejsce na Twój własny pozytywny argument: 6. Nie ma za co. ;-)
multi_mama
26 września 2015, 00:39:) dziękuję :)
angelisia69
24 września 2015, 13:40ale jest blizej niz dalej i to powinno motywowac ;-)