Czy piątki muszą być tak męczące??? .... Padam na twarz.... Wieczór skończy się na kanapie...
Resztkę sił przeznaczę na długi prysznic i wklepywanie kremów ujędrniających...
Póki co waga stanęła, myślę że spadek z ostatnich 8 dni to zasługa herbatki z pokrzywy, upuściłam tyle wody ile było w nadmiarze (+/- 3 kg) i teraz zacznie się prawdziwa walka
menu z dzisiaj:
I sniadanie: smoothie z 1/2 gruszki, plaster melona, miód, woda
II sniadanie: serek wiejski z rzodkiewkami
lunch: sałatka z kurczakiem, ryżem i mieszanką meksykańską
kolacja: nie mam siły, po trudach dzisiejszego dnia skończy się na szklaneczce czegoś mocniejszego... dopiero piątek a już grzeszę...
w ciągu dnia +/- litr wody, zielona herbata x 1, czarna kawa x3