Mój killer wtorkowy, to było jedyne cwiczenie. Usiąść, wstać, iść po domowej roboty kołaczyk z makiem, wrócić, usiąść, zjeść. I tak dwa razy. A co mi tam, jestem w domu raz na miesiąc to SE mogę:). Ćwiczyc moge codziennie i o każdej porze dnia, a jesc takie rzeczy już nie:).
A więc..:
wtorek - bulka wiejska z Lidla, kiełbaska po węgiersku (pół petka kielbasy zwyczajnej, pol cebuli, podsmazyc na patelni, zalac troszkę woda, dodac pieprzu, vegety i przecier pomidorowy, mniam!) i woda.
-pesto zielone z makaronem razowym
-jogurt truskawkowy malenki z banenem, też maleńkim
--------
- w domu: mama nie rozumie, że pesto z makaronem to obiad, dlatego obiad domowy: 3 ziemniaki, 2 klopsiki, surowka ze wszelkich warzyw
-2 kolaczyki z makiem
- 4 małe kromki z salata i pasztetem swojskiej roboty(90%mieska z kurczaka)i ogorkiem kiszonym
Pominę, że w domu byłam o 19...:D
Natomiast w środę, 2 kromki z paprykarzem i :2łyżki ryżu brazowego, 2 klopsy i troche surówki.
Bilans się zwróci, bo o 14 zakładali mi dolny aparat, także boli mnie tak, że jeśc nie mogę, prócz miekkich pokarmów. Bylam tak głodna, że mnie to nie obchodziło i o 18 jak dojechałam na stancję w końcu! rzuciłam się na 2 kolaczyki tym razem z dżemem, ale również domowej roboty, bo takie miękkie były..potem zjadłam 2 banany, bo miękkie, a potem zrobilam sobie kanapki z ciemnej buleczki salaty, szynki indyczej i pomidora. I tak poszlam spać o 1, co za różnica. Powiem jedno, zęby tak bolą, że wszelkie bigosy, kotlety etc które mam w zamrażarce, muszą poczekać na swą kolej. A ja jestem zmuszona kroić każde jedzenie na kosteczki i łykać, aczkolwiek dolnej ostatniej 7 Pani Orto nie zakleiła zamkiem, myslę, że to z jej strony aluzja, że jednak mogę gryźć tym ostatnim zębem:). Cholercia, nawet góra mnie tak nie bolała.. albo bolała tylko nie pamiętam:-).
W każdym razie na 11 śmigam na uczelnię, a potem ćwiczenia oo tak, będzie Mel B, zrobie cała godzinkę, obiecuję się spocić jak kura i cieszyć się z bólu, ach sadomaso!