śn: 2 kromki chleba słowiańskiego, brie, almette, pomidor, roszponka, sałata rzymska- 240kcal
IIśn: 1/2 koktajlu (2 szklanki mleka 0,5%, banan, marchew, 4 łyzeczki otrębów- powinny być 2 łyżeczki, 4 jakoś źle smakowało...) - 190kcal
obiad: kotlet mielony 50g (140kcal), 270g ziemniaków (204kcal) - 344kcal
podw: miała być druga połowa koktajlu, ale jakoś może pół szkalnki wypiłam (100kcal),
do tego grzechy, okropne - draże (200kcal), 4 czekoladki (ok. 120-130kcal), 4 zelki (88kcal)
kolacja: 1 i 1/2 tosta z serem, cebulą i szynką, dwie łyżki ketchupu - 279kcal
razem: 1571kcal
W kaloriach nie jest źle, jednak nie jest to dobre menu, no nie oszukujmy się... Akurat mam dodatkowych domowników przez kilka tygodni, a oni wieczorami uwielbiają zajadać słodkie. Wczoraj się oparłam i zjadłam sobie jabłko, jutro będzie lepiej, wrócę do swoich postanowień, w sumie aż tak ich nie złamałam... Najgorsze to słodkie... Dam radę! Dam!!!
lavidaesbella
17 lutego 2014, 07:53To słodkie.....- znam ten ból :D Tak naprawdę to wystarczy wstawać pół godziny- godzinę wcześniej i masz na wszystko czas ;) Też na uczelnie zaczynam od dzisiaj chodzić na nogach albo na rowerze, a nie autem. To zawsze dodatkowy ruch ;)
Mata_Hari
16 lutego 2014, 23:40Dasz, dasz :) Trzymam kciuki :)