Jezusie, jaka ja wczoraj byłam padnięta. z pracy wyszłam przed 12 (niewątpliwy plus pracowania na swoim). Pani Ania miała dokończyć parę rzeczy. Nic terminowego nie było, a i klientów też nie było (plus wykonywania wolnego zawodu). Będąc w domu dostałam wprawdzie jeden telefon, ale mogę to załatwić mailem.
Po 3 tygodniach urlopu mojego pracownika, i 4 weekendach bez odpoczynku, myślałam że zejdę. Po powrocie do domu zrobiłam szybko coś na kształt obiadu dla dzieciaków i .... przeczytałam 2 książki. Obie dostałam w ubiegłym tygodniu od mojej przyjaciółki w prezencie urodzinowym. Czytałam bez przerwy do 19. Przeniosłam się do innego świata.
Pomogło.
Dziś pospałam do 8:30 (biorąc pod uwagę że codziennie wstaję o 5:40 to poszalałam). Posprzątałam chałupę. Zaraz biorę się za zdrowy obiadek (ryba i ryżyk i warzywka). JEst mi dobrze i czuję że odpoczęłam. Po południu wybiorę się na spacer. Tak po prawdzie pójdę na grób mamy, bo dziś mi się przyśniła, ale piechotą więc właściwie to można zaliczyć jako spacer.
Jest mi dziś dobrze, tak spokojnie. Dawno mi tak nie było. Ale to fajne uczucie.
Trzymajmy się chudo.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
jolaamor
12 października 2013, 16:06czasami trzeba się wyciszyć ,trzymam kciuki!