OMG jak ja dziś cierpiałam rano, kiedy o 5:30 zadzwonił budzik w telefonie. Ostatkiem silnej woli zwlokłam się z wyra i poszłam na kije. Pogoda okropna. Mżyło i wiało. Ubrałam się jakby to był grudzień a nie wrzesień. Ale poszłam i przemaszerowałam te swoje 30 minut (z malutkim okładzikiem). Moja motywacja trochę spadła.
Mąż wrócił do domu wczoraj i już od razu mnie dziś rano mnie wkurzył. Boże jaki on czasami potrafi być bezmyślny.
No nic, kit z nim. Przejdzie mu.
Muszę chyba wymienić baterie w mojej szklanej małpie, bo to co ona pokazuje, to jakieś żarty są po prostu.
Najważniejsze że się ruszam. To jest mój prawdziwy sukces.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
marlenka2506
2 września 2013, 10:06Poranna aktywność w taką pogodę ? Jestem po wielki wrażeniem. :) Super :*
Hayda
2 września 2013, 09:55powodzenia :) i mężem nie przejmuj sie kazdy ma lepsze i gorsze dni
Mileczna
2 września 2013, 09:47brawo za poranne aktywności....ja szalałam w lipcu i sierpniu - teraz poranki sa przygnębiajace co nieco...ale nadrabiam po południu...jeszcze raz gratuluję